Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

„Jesteś dzieckiem bohatera, pamiętaj”. Ukraińskie święta bez taty

Akcja Akcja "Święta bez taty", edycja 2020/2021 Facebook / Swietabeztaty / Facebook
Za niespełna trzy tygodnie do 4 tys. domów na Ukrainie zapukają Super Elfy. Zostawią prezent, odwrócą się i pójdą dalej.

Ola, córka Miszy, nie może pamiętać swojego taty. Wiosną 2014 r., gdy wyjechał na wschód Ukrainy, by walczyć z prorosyjskimi separatystami wspieranymi przez zielone ludziki z Rosji, miała trzy lata. Dziś ma dziesięć, a Misza nadal nie wrócił z wojny. Kontakt urwał się podczas bitwy pod Iłowajskiem, jednej z najkrwawszych. Ani Ola, ani jej mama nie wiedzą, czy Misza żyje. Choć gorąco w to wierzą.

O tym, że nie są same, w każde święta Bożego Narodzenia (na Ukrainie obchodzone 7 stycznia) przypominają im Super Elfy. W tym roku zapukają do ich drzwi po raz ósmy. Prócz prezentu na Olę będzie czekał list. A w nim rytualne zdanie: „Jesteś dzieckiem bohatera, pamiętaj o tym”.

Czytaj też: Rosja ściąga wojska. Będzie wojna?

Z Warszawy na front

„Święta bez taty” to zbiórka dla dzieci osieroconych przez wojnę na Ukrainie. Prowadzi ją Fundacja Uniters (United Volunteers) założona przez Wiktorię Batryn i jej matkę, Ukrainki od lat mieszkające w Polsce. Pomysł narodził się w warszawskich szpitalach, do których trafiali ranni podczas manifestacji w Majdanie. Wiktoria i jej mama pomagały jako wolontariuszki – pośredniczyły w kontaktach z lekarzami, informowały rodziny rannych.

Zaczęło się od Miszy. Kobiety poznały go na oddziale okulistyki Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, gdzie trafił po jednej z manifestacji. Pierwszą rzeczą, o którą je poprosił, była cebula – Misza uwielbiał jeść z nią kanapki. W trakcie kilkumiesięcznego leczenia sytuacja na Ukrainie nie tylko się nie ustabilizowała, ale pogorszyła. Dlatego prosto z Warszawy ruszył na ukraiński front, do Donbasu.

Na ten sam ruch decydował się niemal każdy weteran Majdanu, który mógł jeszcze walczyć – opowiada Wiktoria. – Ci, których poznałyśmy w Warszawie, przesyłali nam wieści z frontu. Coraz częściej dostawałyśmy informacje o zmarłych lub zaginionych. W domach zostawiali młode rodziny: żony i małe dzieci. Postanowiłyśmy im jakoś pomóc.

Tak narodziły się „Święta bez taty”. W grudniu 2014 r. ludzie z całej Polski przekazywali słodycze i prezenty dla dzieci pierwszych poległych na froncie żołnierzy. Wolontariusze, nazwani roboczo Super Elfami, pakowali prezenty w Ukraińskim Domu w Warszawie, a następnie wyruszali z nimi do ukraińskich domów. – Tak sobie myślałyśmy, że sukcesem będzie zebranie paczek dla 50 rodzin – wyjaśnia Wiktoria. – Tymczasem darów było tyle, że przygotowałyśmy ich aż 900.

Czytaj też: Ukraina. Trudny powrót weteranów z Donbasu

Elfy jak czarodzieje

Pierwsza zbiórka miała być jednocześnie ostatnią. Nikt nie przypuszczał wtedy, że wojna dopiero się zacznie, a liczby osieroconych dzieci wzrosną do tysięcy. W ten sposób „Święta bez taty” stały się tradycją. Smutną tradycją.

Od 2014 r. Super Elfy przeprowadziły siedem zbiórek i wręczyły ponad 20 tys. imiennych prezentów dzieciom, których mama lub tata nigdy nie wrócili z frontu. W styczniu zapukają do blisko 4 tys. drzwi. „Przesyłka od Elfów” – powiedzą jedynie, po czym odwrócą się i pójdą. Tak to wygląda, że dzieci nie wiedzą, od kogo dokładnie dostają prezenty.

Na dołączonej kartce przeczytają: „Cześć, z tej strony Elfy, piszemy do Ciebie z różnych stron świata z Polski, Ukrainy, Niemiec i nawet Indii. Już od ośmiu lat robimy prezenty dzieciom obrońców Ukrainy, o których wie i pamięta cały świat. W tym roku fabryka Elfów została zamknięta ze względu na pandemię, ale zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by ten symboliczny prezent dotarł do Ciebie w te święta. Życzymy Ci zdrowych i spokojnych świąt. Jesteś dzieckiem bohatera, pamiętaj o tym”.

Niektóre z nich odpiszą Elfom, tak jak robiły to w poprzednich latach. Maria z Melitopolu, uczennica trzeciej klasy podstawówki, nie mogła uwierzyć w przenikliwość Elfów: „Bardzo mnie zaskoczyliście swoim prezentem. Skąd wiedzieliście, że zgubiłam swoją deskorolkę i marzę o nowej? Tylko prawdziwi czarodzieje mogą to wiedzieć! Dziękuję Wam za prezenty!!! Otrzymałam od Was list i mam nadzieję, że się spotkamy”.

Czytaj też: Lepszy dobry blef niż wojna. Propaganda Kremla się rozkręca

Jak zostać Super Elfem?

Dotarcie do rodzin, które ucierpiały przez wojnę, nigdy nie było łatwym zadaniem. Nazwiska poległych lub zaginionych nie widniały w żadnym rejestrze. Wolontariusze dowiadywali się o nich pocztą pantoflową – od tych, którzy przeżyli, lub postronnych, którzy coś wiedzą. Zdarzało się, że do fundacji zgłaszali się sami małżonkowie, których drugie połówki nie wróciły z wojny (często po to, by zostać wolontariuszami). Ale to rzadkość, bo Elfy mają już wprawę w ich lokalizowaniu. Od jakiegoś czasu współpracują z wojskiem i policją. Wiktoria Batryn szacuje, że w tym momencie prezenty docierają do ponad 99 proc. skrzywdzonych rodzin.

Nic dziwnego, że rośnie też liczba samych Elfów. W tym momencie anonimowych wolontariuszy jest ok. 180. Od dwóch lat nie pakują już prezentów w Warszawie, bo uniemożliwiła to pandemia (aktualnie pakowane są w 11 ukraińskich miastach). Zamiast zabawek od dwóch lat zbierane są pieniądze (www.zrzutka.pl/swietabeztaty), za które później kupione zostają jednakowe prezenty. Tym razem były to słodycze, książka i czapka z logo Super Elfów. Część środków pochodzi z licytacji przedmiotów przekazanych przez znane osoby. W ostatnich dniach na facebookowym profilu „Święta bez taty” można było znaleźć m.in. rękawice bokserskie podpisane przez Witalija Kliczkę.

Wielu darczyńców jest z nami od początku – mówi Wiktoria Batryn. – Jeszcze zanim zdążymy ogłosić zbiórkę, piszą do nas z zapytaniem, jak w tym roku mogą pomóc.

Czytaj też: Putinowi nie udało się pokonać Ukrainy

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną