Przywódczyni skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (dawnego Frontu Narodowego) Marine Le Pen wystąpiła w weekend na wiecu w Reims. Powiedziała tam wiwatującym zwolennikom, że chce zmienić politykę zagraniczną Francji. I to jak! Po pierwsze – wyprowadzić kraj ze struktur wojskowych NATO, aby – uwaga – „nie dać się więcej wciągać w konflikty, które nie są nasze”. No, uwaga! Jeśli dziś główny konflikt europejski wiąże się z agresywną polityką Rosji wobec Ukrainy, co wywołuje właśnie ogromne zaniepokojenie w NATO, to stwierdzenie, iż te konflikty „nie są nasze”, brzmi bardzo brutalnie, wręcz antysojuszniczo. Dla Polski to by oznaczało: „Radźcie sobie sami, nas agresywna postawa Putina nie dotyczy”.
Szostkiewicz: Tak, premierze Morawiecki, warto być przyzwoitym
Le Pen bliżej Rosji
Mogłoby się wydawać, że Le Pen tylko szarżuje w kampanii wyborczej, gdyż licytuje się na stanowczość z jeszcze gorszym ekstremistą Erikiem Zemmourem, który zagraża jej pozycji. Ale nie, bo podobny program, a nawet bardziej rozbudowany, Le Pen przedstawiała pół roku temu w telewizji BFMTV-RCM. Protestowała wówczas przeciwko „podległości dyplomatycznej [Francji] w stosunku do Unii Europejskiej” i, co więcej, zalecała zrównoważenie relacji Francji między Stanami Zjednoczonymi i Rosją.