Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Rosja wysyła Ropuchy. Czy wojna zacznie się na morzu?

Rosyjski okręt typu Ropucha przepływa przez cieśninę Bosfor, kierując się ku Morzu Czarnemu. 9 lutego 2022 r. Rosyjski okręt typu Ropucha przepływa przez cieśninę Bosfor, kierując się ku Morzu Czarnemu. 9 lutego 2022 r. Ozan Kose / AFP / East News
Rosyjskie jednostki desantowe mogą oznaczać nowy wymiar zbliżającej się wojny z Ukrainą. Są też niechcianym polskim dziedzictwem we flocie wojennej Rosji.

Wydawałoby się, że płazy w morzu nie czują się całkiem dobrze, ale tym Ropuchom nie przeszkadza ani zasolenie, ani sztormowa fala. Duże okręty desantowe projektu 775 mogą z powodzeniem operować na wodach przybrzeżnych i pokonywać morzem dłuższe trasy. Pokazały to również tym razem, przechodząc z polarnego Murmańska i bałtyckiej bazy w Bałtijsku przez kanał la Manche, Biskaje, Gibraltar, Morze Śródziemne do syryjskiego Tartusu, najważniejszej bazy morskiej Rosji poza własnym terytorium. Trasę tę pokonywały wielokrotnie, wożąc zaopatrzenie na potrzeby prowadzonej w Syrii operacji wojennej i demonstrując swoje zdolności przerzutu.

Teraz pierwsze trzy okręty pojawiły się na Morzu Czarnym i zmierzają najpewniej do Noworosyjska lub Sewastopola, niedługo powinna do nich dołączyć pozostała trójka jednostek desantowych. Formalnie oczywiście w ramach ćwiczeń zapowiedzianych przez Rosję kilka tygodni temu i obejmujących 140 okrętów wszystkich pięciu flot. W kontekście przedłużającej się konfrontacji z Ukrainą i możliwego ataku zbrojnego sześć okrętów desantowych otwiera Putinowi dodatkową opcję napaści.

Ropuchy. Pływające ciężarówki

Ropuchy zabierają na pokład 500 ton ładunku, co daje kombinację dziesięciu czołgów, 12 lżejszych bojowych wozów piechoty lub samobieżnych moździerzy i 340 żołnierzy z wyposażeniem. Dwa okręty mogą więc wysadzić na brzeg cały batalion piechoty morskiej. Sześć okrętów to trzy bataliony, czyli cała brygada albo więcej sprzętu: transporterów, wozów bojowych lub wsparcia artyleryjskiego. W razie potrzeby mogą strzelać same, bo są uzbrojone w armatę kalibru 74 mm, ale przede wszystkim są to olbrzymie pływające ciężarówki, na które da się załadować wszystko to, co jest potem w stanie bezpiecznie zjechać do wody lub na brzeg.

Reklama