Rosyjskie wojska twierdzą, że zajęły Chersoń, Ukraina temu przeczy. Byłoby to bardzo niepokojące, bo prowadzi stąd droga na Mikołajew i dalej, na Odessę, co groziłoby odcięciem Ukrainy od morza. Groźniejsze jest jednak natarcie na Zaporoże, podobno wyprowadzone z Melitopola. Bliższa trasa prowadzi stąd do Charkowa, druga na Dnipro (dawny Dniepropietrowsk), którego nie trzeba szturmować, można go obejść przez Krasnohrod. To nadal ok. 300 km drogi, a biorąc pod uwagę tempo poruszania się rosyjskich wojsk, może im to zająć sporo czasu.
Wydaje się jednak, że tutaj Rosjanie sobie radzą, jakby byli nieco lepiej dowodzeni. Według doniesień ponoszą też nieco mniejsze straty niż na północy. Na ich czele stoi przypuszczalnie dowódca 58. armii gen. por. Michaił S. Zusko, były desantowiec, czyli rosyjska elita. W 1989 r. ukończył Wyższą Szkołę Dowódczą Wojsk Powietrzno-Desantowych im. Leninskiego Konsomoła w Riazaniu, gdzie uczą się najlepsi. To nie jest dobra wiadomość dla ukraińskich obrońców.
Czytaj też: Magazyny broni otworzyły się szeroko. Unia wreszcie się budzi
Frustracja rosyjskich dowódców
Na północy na szczęście udaje się natarcie powstrzymywać. Wciąż nie okrążono Kijowa i skutecznie broni się Charków. Rosja nie zdołała zdobyć Sum i Czernihowa, choć pojawiały się doniesienia, że ten ostatni został zajęty. Obserwowana kolumna długości 63 km pełznie w stronę stolicy, już atakowana przez