Joe Biden zwiększa presję ekonomicznych sankcji na Rosję. Ogłosił, że Stany Zjednoczone, razem z innymi państwami grupy G7 i Unii Europejskiej, odbiorą jej tzw. klauzulę najwyższego uprzywilejowania w handlu, czyli – według obecnej nomenklatury – przywilej „stałych normalnych stosunków handlowych” (w skrócie PNTR – Permanent Normal Trade Relations). Musi o tym zdecydować Kongres – podobnie jak parlamenty w innych krajach – ale przynajmniej w wypadku USA będzie to najpewniej formalnością. Niewiadomą pozostaje, w jakiej mierze najnowsze posunięcie zaszkodzi rosyjskiej gospodarce, już uginającej się pod ciężarem zachodnich sankcji.
Status PNTR oznacza, że posiadający go kraj może handlować z USA na najlepszych możliwych warunkach, tj. z minimalnymi cłami importowymi i barierami w postaci limitów na import. Odebranie tego przywileju oznacza, że eksport towarów z Rosji do USA stanie się mniej opłacalny. Jak powiedział Biden, cofnięcie jej PNTR zgodnie z regułami Światowej Organizacji Handlu (WTO) uniemożliwi również zaciąganie pożyczek z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego.
Bryc: Rosja nie jest tak odporna na sankcje, jak twierdzi Putin
Wódka, kawior, diamenty nie wjadą do USA
Trudno na razie ocenić praktyczne skutki decyzji Waszyngtonu. Rosja nie należy do grona czołowych partnerów handlowych USA, jej eksport do tego kraju wyniósł w 2021 r. 29 mld dol. (dla porównania: eksport z Chin to 453 mld).