Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

24. dzień wojny. Cisza przed burzą? Rosja odpala broń hipersoniczną

Kijów, kolejny atak rosyjski na budynki mieszkalne, 19 marca 2022 r. Kijów, kolejny atak rosyjski na budynki mieszkalne, 19 marca 2022 r. Matthew Hatcher/ Zuma Press / Forum
Z Rosjan najwyraźniej uszła para, okupują się na zajętych rubieżach, co może wskazywać na przejście do długotrwałej obrony. Ale nie cieszmy się – to może oznaczać dwie rzeczy. Albo trwa częściowa mobilizacja nowych sił lub uzupełnienie stanów obecnych jednostek, albo Rosja przejdzie do wojny na wyniszczenie trwającej nawet latami.

Po zachodniej stronie Kijowa Rosjanie cofnęli się na linię Malin–Borodzianka–Bucza–Hostomel, czyli są teraz po północno-zachodniej stronie miasta, ich włamanie na wschodnią stronę zostało odparte przez pancerno-zmechanizowane jednostki ukraińskie, które przeprowadziły skuteczny kontratak. Na tej właśnie linii Rosjanie kopią transzeje i usypują obwałowania dla ciężkiego sprzętu, co może wskazywać na fakt, że chwilowo nie decydują się na dalsze próby okrążenia Kijowa. Do samego miasta też im się raczej nie pali wchodzić, wszak doświadczenia z Mariupola ich do tego nie zachęcają, o czym dalej.

Szczerek: Lecę do schronu! Ukraina walczy z całym poświeceniem

Fronty wojny. Rosjanie stoją, Ukraińcy odnoszą sukcesy

Z kolei po wschodniej stronie Kijowa kolejne ukraińskie kontruderzenia odrzuciły Rosjan aż na linię rzeki Supij, czyli pod Nowyj Bykiw –Żurowka–Jagodzin, a zatem na aż ok. 70 km od Kijowa. To duży ukraiński sukces – tak, jakby ktoś oblegał Warszawę, ale został odrzucony pod Skierniewice.

Podobnie udało się odblokować Charków. Na zachód od Charkowa linia frontu przebiega przez Sumy, Ochtyrkę i Dergacze, czyli ok. 40 km od rosyjskiej granicy, za wyjątkiem rejonu samego Charkowa, gdzie Rosjanie są ok. 25 km od własnej granicy. Nieco gorzej jest na froncie wschodnim, gdzie Rosjanie stoją pod Czuhujewem, dokładnie na wschód od Charkowa, zaś czołówka ich natarcia toczyła do niedawna ciężkie walki o Izium, niemal w połowie drogi między Charkowem a Ługańskiem, ponad 100 km od granicy z Rosją. Wygląda na to, że sukcesy (o ile tak je można nazwać) rosyjskie w rejonie zbuntowanych republik Ługańskiej i Donieckiej nie wynikają jednak z faktu, że Rosjanom najbardziej zależy na osiągnięciu tych właśnie celów. Jest to raczej rezultat ściągnięcia przez Ukraińców większych sił pod Kijów i sam Charków, by tu odepchnąć rosyjskie niebezpieczeństwo, na rejon Donbasu przyjdzie jeszcze czas. Jest to jak najbardziej zgodne z zasadami sztuki wojennej, która mówi o koncentracji wojsk na najważniejszych kierunkach działań.

Ale także i na froncie wschodnim Rosjanie nie posuwają się o włos. Ich ostatnim sukcesem było opanowanie Wołnowachy w połowie drogi między Donieckiem a Mariupolem, a także wtargnięcie do Mariupola. Rosyjskie siły toczą tu zacięte walki miejskie, zdobywając dom po domu, a następnie je tracą w zdeterminowanych ukraińskich kontratakach, ponosząc przy tym potworne straty.

.Karolina Żelazińska/Polityka.

Czytaj także: Zagadka niemocy rosyjskiej armii? Korupcja

Giną dowódcy. Co najmniej nieostrożność

Niewykluczone, że właśnie tu zginął 19 marca kmdr Andriej N. Palin, zastępca dowódcy Floty Czarnomorskiej. Niski stosunkowo stopień zastępcy dowódcy związku operacyjnego wskazuje na to, że nie należał on do pierwszego garnituru zastępców. Moim zdaniem został wysłany, by osobiście pokierować tu działaniami piechoty morskiej walczącej bezskutecznie o uparty i niezłomny Mariupol.Bez sukcesu. Nie ogłoszono go nawet bohaterem, a w nieoficjalnym komunikacie o jego śmierci użyto magicznej formuły „według źródeł ukraińskiego ministerstwa obrony”… Ta formuła pozostawia szerokie pole do komentarza: my tego nie potwierdzamy, więc po co strzępić gębę?

Innym rosyjskim dowódcą, który poległ w walce, był dowódca 8. Armii Gwardii, atakującej rejon Mariupola od wschodu. Najdziwniejsze jednak jest to, że gen. por. Andriej N. Mordwiczew dowodził armią, która weszła tam z Donbasu. To dwugwiazdkowy generał, na co warto zwrócić uwagę. Albo przybył na uzgodnienie z 58. Armią z Krymu, która tu z nim współdziała, albo nastąpiły takie przetasowania ugrupowania, że dowódca 8. Armii Gwardii znalazł się 200 km na zachód od pasa natarcia własnej armii, co mało prawdopodobne. Jest jeszcze jedna rzecz – zginął on w ataku ukraińskich rakiet balistycznych Toczka-U odpalonych na bazę lotniczą Czernobajewka na przedmieściach Chersonia na rzekomo stacjonujący na tym lotnisku 55. Samodzielny Pułk Śmigłowców, który też potracił sporo (18?) maszyn. Trafiono również armijne stanowisko dowodzenia przy tym lotnisku, wydawałoby się bezpieczne w bunkrze pod bazą. Ale przecież sami Rosjanie opracowali tzw. głowice penetrujące, wbijające się pod ziemię i dopiero wybuchające. Czyżby nie wiedzieli, jak skuteczna broń powstała w ich biurach konstrukcyjnych?

To jedno. Druga sprawa – skąd Ukraińcy wiedzieli, gdzie przebywa rosyjski generał? To stosunkowo proste i dziwię się, dlaczego Rosjanie nie przewidują takich kwestii. Wokół Chersonia i lotniska mieszka sporo emerytów wojskowych. Mają internet i dobrą pamięć. Mogli rozpoznać swojego dawnego kolegę, jak kręcił się samochodem po okolicy, rozeznając się w faktycznym położeniu wojsk. Urodzony w 1976 r. zdecydowanie większą część służby spędził w Rosji, w ZSRR nie służył, ale i tak mogli go znać przez starych kolegów. Tak czy siak, nawet bez dystynkcji starszy wojskowy wzbudza uwagę, zwłaszcza gdy jeździ eleganckim samochodem, a zatem nie jest starszym sierżantem sztabowym. To pewnie rzucało się w oczy.

Gen. Cieniuch dla „Polityki”: Putin źle ocenił sytuację

Rakieta hipersoniczna – światowy debiut

Trwają spory o pociski hipersoniczne opracowane jednocześnie w Chinach i w Rosji. Wprowadzono je do doświadczalnej eksploatacji stosunkowo niedawno (2018 r.) w jednostce znanej jako 4. Lipieckie Centrum Szkolenia Lotniczego i Gotowości Bojowej pod Lipieckiem, gdzie stacjonowało dotąd dziesięć MiG-31K, ciężkich myśliwców dalekiego zasięgu, przystosowanych do odpalenia jednej rakiety Ch47K2 Kindżał. Jest to niezwykły pocisk – w istocie balistyczny, co rzadko jest stosowane w przypadku samolotów bojowych, bowiem w większości odpalają one rakiety skrzydlate. Charakteryzuje się wielką prędkością marszową przekraczającą Ma=5,0, czyli pięciokrotną prędkość dźwięku. Jego zestrzelenie przez obronę przeciwrakietową jest niemal niemożliwe, ciężki kłopot miałyby z tym i słynne patrioty, ponieważ każdy pocisk pokonuje min. 100 km/min, a zatem prawie 1,5 km/s.

Najważniejsze jest jednak co innego. Skoro tego pocisku użyto na skład amunicji pod Ługańskiem, ale po ukraińskiej stronie, to znaczy, że Rosjanie w desperacji swojej sięgają już po najnowsze typy uzbrojenia, nie mając dużych zapasów tańszego, bardziej popularnego uzbrojenia kierowanego. To już w większości wystrzelili. Stąd zapewne filar ich taktyki to bezmyślne, terrorystyczne ostrzeliwanie miast i zabijanie cywili, może w końcu Ukraina „pęknie”? Na razie uzyskują efekt dokładnie odwrotny.

Drugi aspekt tej sprawy jest bardziej niepokojący. Zapewne to uzbrojenie było trzymane na starcia z NATO. Podobnie jak reszta uzbrojenia kierowanego starszych typów w magazynach, które oznaczono literkami „NZ” – Niepriskowiennyj Zapas, czyli zapas nienaruszalny, leżało tam na zasadzie: „niech nikt nie waży się tego dotknąć”. Skoro jednak ktoś dotknął, to znaczy, że Rosjanie są tak zdesperowani, że na NATO trzymają już tylko jedno. Łatwo się chyba domyśleć co.

Czytaj też: Wojna się przybliżyła. NATO będzie musiało się bronić?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną