Rosyjski negocjator pochodzenia ukraińskiego Władimir Miedinski, w latach 2012–20 minister kultury Federacji Rosyjskiej, oświadczył w Stambule, że wojska radykalnie ograniczą aktywność w rejonie Kijowa i Czernihowa. Dziwaczne stwierdzenie, nieprawdaż? Co to znaczy „radykalnie”? Czy wojska zostaną wycofane? Ale w żadnym razie! Wycofywane są, ale pojedyncze poharatane oddziały, zapewne w celu ich uzupełnienia i przerzucenia na inny kierunek. Nie ma co się nabierać na rosyjskie oświadczenia. Gdy się im bliżej przyjrzeć, są pozbawione sensu. Popatrzmy, co naprawdę dzieje się na frontach wojny.
Czytaj też: Dlaczego Rosjanie popierają Putina i wciąż chwalą Stalina
Co się dzieje wokół Kijowa?
Wyklarowała się sytuacja, która wskazuje na to, że Rosjanie zrezygnowali z planów okrążenia Kijowa. W obszarze pasa przesłaniania większą aktywność w ciągu dnia wykazywała artyleria ukraińska, niemniej jednak po zmroku doszło do serii rosyjskich ataków na przedmieścia Kijowa przeprowadzonych przy pomocy wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet. Prawdopodobnie atak ten mógł mieć na celu osłonę wycofania się części wojsk z tego obszaru, co potwierdzono zdjęciami z Białorusi. Trudno powiedzieć, jakie jednostki wycofano, ale najbardziej ucierpiały tu 37. Budapesztańska Brygada Zmechanizowana Gwardii z Buriacji na Zabajkale, którą mocno przetrzepano pod Makarowką na zachód od Kijowa, 155. Brygada Piechoty Morskiej z Władywostoku, która została z ciężkimi stratami wyrzucona z Irpienia, oraz 106. Tulska Dywizja Powietrzno-Desantowa Gwardii, która otrzymała tęgie cięgi w zażartych walkach o Hostomel. Oczywiście pozostałe tu formacje trzech armii, 29., 35. i 36. Armii, przeszły do uporczywej obrony i tak właśnie wygląda spadek tych aktywności.
Z kolei po wschodniej stronie Kijowa jest różnie. Sytuacja wokół Czernihowa jest coraz bardziej dramatyczna. 74. Zwienigorodzko-Berlińska Brygada Zmechanizowana Gwardii oraz 35. Stalingradzko-Kijowska Brygada Zmechanizowana Gwardii (obie z 41. Armii z Nowosybirska) nadal zacieśniają okrążenie Czernihowa. I choć obietnica częściowego wycofania sił z rejonu Czernihowa również padła z ust Miedinskiego, mało prawdopodobne wydaje się, aby okrążenie miało zostać otwarte. Z miasta udało się wyprowadzić część ukraińskiej 1. Brygady Pancernej, wydaje się, że w mieście pozostały 119. Brygada Obrony Terytorialnej oraz siły specjalne policji. Wyjście ukraińskiej brygady pancernej z okrążenia świadczy o dobrym dowodzeniu po stronie ukraińskiej, wygląda na to, że nawet gdy Rosjanom uda się w końcu coś okrążyć, to najcenniejsze ukraińskie formacje wyślizgują się z kotła, by dalej efektywnie walczyć. Niestety Rosjanie kontynuowali ostrzał i bombardowanie Czernihowa, a sytuacja wewnątrz okrążenia coraz bardziej przypomina katastrofę humanitarną. Nie ma tu już prądu i wody, co sprawia, że cierpienia ludności cywilnej znów stają się udziałem kolejnej części Ukrainy.
Czytaj też: Zagadka niemocy rosyjskiej armii? Korupcja
Rosyjska armia zbiera baty
Co ciekawe, poza Czernihowem 41. Armia też przechodzi do obrony. Jej wojska cofnęły się na zachodni brzeg rzeki Snow, a w ciągu całego miesiąca działań daleko poza Czernihów wyjść im się nie udało i do Kijowa zostało im kawał drogi.
Na tym samym froncie na wschód od Kijowa najpotężniejsze baty zebrało zgrupowanie dwóch silnych rosyjskich armii, 2. Armii Gwardii i sławetnej 1. Armii Pancernej Gwardii, które wysforowały się długim wąskim klinem pod same Browary na wschód od Kijowa, a teraz zostały odrzucone jakieś 70 km z powrotem na wschód. Straty tych armii rosyjskich są potężne, choć zapewne i straty ukraińskie też mogą bardzo martwić. Wiemy, co się tu dzieje m.in. dzięki bardzo odważnemu polskiemu dokumentaliście Mateuszowi Lachowskiemu, który podróżując z ukraińskimi jednostkami na samą linię frontu dość ciężkich walk, relacjonuje wszystko z pierwszej ręki.
Z innych źródeł wiadomo natomiast, że po niemal całkowitym rozbiciu 4. Kantemirowskiej Dywizji Pancernej Gwardii w rejonie Sum i Trościańca udało się tu odciąć elementy 90. Witebsko-Nowogrodzkiej Dywizji Pancernej Gwardii z rejonu Czelabińska. Części tej dywizji zostały odcięte od reszty sił w rejonie Dymerki i Baryszówki, na wschód od Kijowa.
Czytaj też: Ośli upór Rosjan. Nie ma co paplać, trzeba dozbrajać
Na wschodzie może być gorzej
Pod samym Charkowem Ukraińcy radzą sobie dość dobrze, udało się nawet odzyskać drogę Charków–Czuhujew. Ukraiński Sztab Generalny pokazał zdjęcia martwych żołnierzy 200. Pieczengskiej Brygady Zmechanizowanej, w tym dowódcę – Denisa Kuryło. Nie zginęli w walce. Pozamarzali na śmierć na pozycjach pod Charkowem. Przy czym należy tu wspomnieć, że ta brygada stacjonująca w Murmańsku należy do Floty Północnej i specjalizuje się w działaniach w warunkach... arktycznych. To zaczyna zakrawać na farsę, kiedy część żołnierzy, w tym dowódca brygady specjalizującej się w prowadzeniu walk za kręgiem polarnym, umiera na hipotermię na Ukrainie. 144. Jelnińska Dywizja Zmechanizowana Gwardii z Jelni z 20. Armii z Woroneża, wzmocniona 47. Niżniednieprowską Brygadą Pancerną Gwardii z Mulino z 1. Armii Pancernej Gwardii (z obwodu moskiewskiego) prowadzą ciężkie walki w Kamiance, na południe od Iziumu. Sam Izium został przez rosyjskie wojska ominięty, a rzeka Doniec przekroczona przez zbudowane przez rosyjskich saperów mosty pontonowe. Na zdjęciach zrobionych przypuszczalnie z rozpoznawczego drona widać potopione obok mostów czołgi, co świadczy o poziomie wyszkolenia rosyjskich wojsk spod znaku elitarnej rzekomo „gwardii”. Wiem, że przejechać czołgiem po śliskim i rozkołysanym moście pontonowym nie jest łatwo, jeden nieostrożny ruch i czołg zsuwa się do rzeki, ale chyba kierowców się szkoli. Może nawet niektórzy z nich potrafią przejechać po moście pontonowym. Jak jednak widać, zdecydowanie nie wszyscy…
Mimo silnego ukraińskiego oporu i dużych strat Rosjanie robią tu jednak bardzo powolne postępy. Najbardziej niepokoi fakt, że rzucając tu świeże siły ściągnięte spod Kijowa, mogą dać radę okrążyć ukraińskie wojsko w rejonie Kramatorska i Słowiańska, pomiędzy Ługańskiem a Charkowem, na północ od Doniecka. Znając umiejętności ukraińskiego dowództwa, ich formacje zdołałyby się Rosjanom elegancko wyśliznąć z okrążenia, jako że zamiast szybkiego manewru rosyjskie wojska fedrują ukraińską obronę w tempie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego pod Baranowem, a zatem czasu na wyjście z okrążenia będzie aż nadto. Problem polega jednak na utracie dużej połaci terenu, którą ciężko byłoby Ukrainie odzyskać, a każda piędź ziemi byłaby okupiona ciężkimi stratami.
Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?
Nju-Jork pod ostrzałem
Dalej na południe próby przełamania obrony na granicy tzw. Donieckiej Republiki Ludowej po raz kolejny nie przyniosły rezultatu. Ostrzelano miejscowości Popasna, Rubiżne, Łyszczansk oraz Nju-Jork (tak, jest taka miejscowość w Ukrainie, kiedy pierwszy raz przeczytałem, że Rosjanie ostrzeliwują Nju-Jork, na serio się wystraszyłem, choć to wcale nie jest śmieszne, bowiem w istocie żyjemy na beczce prochu). Sytuacja w tych miastach, a także w Siewierodoniecku, też zbliża się do katastrofy humanitarnej. Jak zatem widać, zadawanie cierpień ludziom wychodzi Rosjanom najlepiej, po mistrzowsku wręcz.
Oblężenie Mariupola trwa niestety nadal. Z miasta pozostały jedynie dymiące ruiny, a jednak 1. Batalion Pułku „Azow” wraz z 36. Brygadą Piechoty Morskiej, częścią 56. Brygady Zmechanizowanej oraz 12. Brygadą Sił Specjalnych Gwardii Narodowej Ukrainy nadal bronią się przed silnymi atakami większości sił 8. Armii Gwardii z Rostowa nad Donem i 58. Armii z Władykaukazu, wspomaganymi przez 810. Brygadę Piechoty Morskiej Gwardii z Sewastopola, kadyrowców oraz jednostki Rosgwardii. Niestety, miasto prawdopodobnie zostało przecięte na pół lub nawet na trzy części. Straty są ogromne po obu stronach, wszak mamy do czynienia z zawziętymi walkami miejskimi, gdzie zażarty bój toczy się już nie o każdą ulicę, a o każdy budynek. Upadek Mariupola to kwestia kilku dni, o ile wcześniej obrońcy się nie poddadzą, na co się jednak nie zanosi. To niewyobrażalne, jak niesamowita jest ta obrona.
Na odcinku chersońskim bez większych zmian. Wartym odnotowania jest jedynie fakt, że 34. Zmotoryzowana Brygada Piechoty Górskiej oraz 205. Kozacka Brygada Zmechanizowana (włączone w skład 22. Korpusu Armijnego z Krymu) wycofały się z miejscowości Czerwone, Partyzańskie i Nowoaleksandriwka kilka dni temu. Niejasna sytuacja panuje w miejscowości Snihuriwka, gdzie Rosjanie już się wycofali, a siły ukraińskie jeszcze tu nie wkroczyły. Jednak mimo wszystko wygląda na to, że nie ma już rosyjskich wojsk w obwodzie mikołajowskim.
Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że jeśli Rosjanie rzucą swoje siły na wschód i zaczną rozwijać swoje jedyne powodzenie między Charkowem a Ługańskiem, a następnie jeśli umocnią lądowe połączenie z Krymem, to znaczna część ziem ukraińskich zostanie przez Rosjan wyrwana. Łatwo tego niestety nie oddadzą...
***
Na koniec pragnę podziękować mojemu starszemu synowi Jackowi Fiszerowi, bez którego wnikliwych analiz, szczególnie źródeł ukraińskojęzycznych, nie byłbym w stanie pisać swoich raportów z wojny w Ukrainie.