Ta jedna wiadomość może cieszyć: współodpowiedzialna za masakrę w Buczy 64. Brygada Zmechanizowana spod Chabarowska, należąca do 35. Armii Wschodniego Okręgu Wojskowego, pomieściła się na dwóch eszelonach. Zostało ok. 60 pojazdów, w tym transportery kołowe BTR, czyli tyle, ile jest w jednym batalionie. Brygada najwyraźniej skurczyła się trzykrotnie. Jej czołgi pojechały oddzielnym transportem z wozami innych jednostek, bo są w różnym stanie. Wiele z nich nadaje się tylko do remontu, bo ich nie oszczędzano. Nawet jeśli nie trafił w nie ukraiński ogień, to są po prostu zarżnięte. A rosyjscy czołgiści śpiewają: Chłopajut kolca, masło tiecziet, trosy wisjat kak bladi szliupy, porszni ispustili duchy (Pierścienie pękają, olej cieknie, kable wiszą jak loki dziwki, tłoki wyzionęły ducha).
Dowódcą tej brygady jest ppłk Azatbek Omurbekow. Płk Andriej Kondrow dowodzi z kolei 5. Tacyńską Brygadą Pancernej Gwardii. Gwardia to powinna być elita. Jeśli tak zachowuje się elita rosyjskich wojsk, to jak funkcjonują „zwykłe” jednostki?
Czytaj też: Masowe groby, gwałty. Życie pod rosyjską okupacją
Demoralizacja i wadliwy sprzęt
Niedawno Rosjanie przypomnieli swoim dowódcom, że w kodeksie karnym jest art. 222.2 mówiący o „nielegalnym nabywaniu, sprzedaży, przechowywaniu, transporcie, przekazywaniu lub przenoszeniu broni palnej dużego kalibru, jej głównych części i amunicji”. Dlaczego trzeba o tym przypominać?