Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wojna ma na imię Bucza. Jak reagować na rosyjskie zbrodnie?

Zrujnowany dom mieszkalny w Buczy pod Kijowem Zrujnowany dom mieszkalny w Buczy pod Kijowem Sergei Chuzavkov / Zuma Press / Forum
Co należy do nas, zwykłych ludzi, którzy nie pełnimy żadnych funkcji i nie podejmujemy żadnych decyzji o znaczeniu publicznym i instytucjonalnym? I co od nas zależy?

Świat żyje wciąż doniesieniami z Buczy i innych miejscowości położonych niedaleko Kijowa. Odnaleziono w nich ponad 300 ciał mężczyzn, kobiet i dzieci – cywilów bestialsko pomordowanych przez rosyjską soldateskę. Torturowali całe rodziny, urządzali polowania na ludzi na ulicach, gwałcili kobiety, bezcześcili zwłoki. Na odchodne zabijali mężczyzn strzałem w tył głowy. Pod niektóre ciała podłożyli miny, aby zginęli również ci, którzy mieliby je pochować. Który to już raz w długich i krwawych dziejach rosyjskiego wojowania?

Czytaj też: Rosyjska armia. Chaos i okrucieństwo

Dehumanizacja ofiar i sprawców

Kryminaliści w mundurach „oddziałów specjalnych” i szeregowcy z poboru panoszyli się po okupowanych miejscowościach, siejąc najstraszliwszy terror i napawając się swoim sadyzmem. Czy pozostaną bezkarni? Są tego pewni. Bo kto ich złapie? Kto osądzi? Tak właśnie rozumują bandyci. Skoro jesteśmy tylko narzędziem krwawej zemsty, jak te wściekłe psy tresowane do rozszarpywania ludzi, to za nic nie odpowiadamy i nikogo tak naprawdę nie interesujemy. Jesteśmy poza prawem, a więc i bezkarni. Wina zaczyna się od kadry oficerskiej, a tak naprawdę za wszystko odpowiada Władimir Putin i jego generałowie.

Dehumanizacja ofiar i sprawców to dwie strony tego samego medalu. Sprawcy przez całe lata, może i od małego, doświadczali przemocy w swoich zapijaczonych, nędznych wsiach czy dzielnicach, i gdy tylko mogą, oddają całe zło, którego doświadczyli, z bezmyślną rozkoszą. Zło jest dziedziczne i zakaźne – to kolejna prawda najsmutniejszej z nauk, nauki o zbrodniach wojennych i ludobójstwie.

Reklama