Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Tak, Le Pen może wygrać wybory. Mimo sympatii dla Putina

Marine Le Pen udziela wywiadu mediom. Marine Le Pen udziela wywiadu mediom. Sarah Meyssonnier / Reuters / Forum
W sondażach kandydatka skrajnej prawicy jest coraz bliżej urzędującego prezydenta. Rosyjska agresja na Ukrainę jej nie szkodzi, pomagają za to codzienne zmartwienia Francuzów, inny skrajny konkurent i… fetowanie w Polsce przez Mateusza Morawieckiego.

Dziwna kampania prezydencka we Francji dobiega nieoczekiwanego końca. Jeszcze w połowie marca wydawało się, że sprawa jest rozstrzygnięta i Emmanuel Macron bez wysiłku odnowi mandat. I nagle wszystko się zmieniło, a eksperci mówią, że nie można wykluczyć zwycięstwa Marine Le Pen. Liderka Zjednoczenia Narodowego odpowiada na jedynce konserwatywnego „Le Figaro”: jestem gotowa rządzić.

Wybory we Francji. Sondaże mocno się zmieniły

Na początku marca, kiedy Macron ogłaszał oficjalnie swój start w kampanii, mógł liczyć na 30,5 proc. głosów w pierwszej turze wyborów 10 kwietnia. Na Le Pen chciało wówczas głosować 14,5 proc., na innych kandydatów jeszcze mniej. Urzędującemu prezydentowi służyła wojna w Ukrainie, która dała mu szansę zabłyśnięcia w roli lidera globalnego mocarstwa i zdecydowanego przywódcy na czasy głębokiego kryzysu. Na Le Pen z kolei ciążyło odium „moskiewskich pieniędzy” i nieukrywanej sympatii dla rosyjskiego reżimu.

Macron tak był pewien swej pozycji wobec rozproszonej konkurencji, że praktycznie nie prowadził kampanii, zajmując się polityką międzynarodową. Wszak Francja w pierwszym półroczu objęła prezydencję Unii Europejskiej. Francuska administracja oddaje się temu zadaniu z pełnym oddaniem, podążając za energicznym i ambitnym prezydentem. Jedyne publiczne zgromadzenie przedwyborcze sztab Macrona zorganizował 2 kwietnia. Odbyło się pod hasłem pełnej mobilizacji, bo sondaże znacząco się zmieniły. Na urzędującego prezydenta w pierwszej turze chce zagłosować 26,5 proc.

Reklama