Świat

51. dzień wojny. „Moskwa” na dnie. To coś absolutnie niesamowitego

Sewastopol. Magnes z rosyjskim krążownikiem rakietowym „Moskwa”, który zatonął w Morzu Czarnym Sewastopol. Magnes z rosyjskim krążownikiem rakietowym „Moskwa”, który zatonął w Morzu Czarnym Alexey Pavlishak / Reuters / Forum
Na lądzie trwają ostrzały nękające i rozpoznanie bojem. Ile Rosjanom zajmie przerzut wojsk na nowe kierunki działania, Bóg raczy wiedzieć. Za to strata krążownika rakietowego „Moskwa” to coś absolutnie niesamowitego.

Zacznijmy od tego, co na frontach. Rosjanie rozpoznają teren bojem teraz nieco bardziej na wschodzie, w rejonie Borowej, gdzie w zasadzkę wpadła batalionowa grupa bojowa z 201. Gatczyńskiej Bazy Wojskowej. Bazy są z reguły składnicami mobilizacyjnymi sprzętu, a to jest w zasadzie dywizja zmechanizowana pod mylącą nazwą. Cała jednostka stacjonuje na stałe w Duszanbe i innych garnizonach Tadżykistanu.

Ściąganie wsparcia z zagranicy jest bardzo wymowne. Czyżby jednostki wojsk lądowych Rosji się skończyły? Na to wygląda. Według doniesień jednostki walczące w Ukrainie poniosły ok. 20 proc. strat, czyli są zredukowane o jedną piątą. Dziś mają tylko 80 proc. pierwotnej siły bojowej, a w praktyce często mniej, bo najwięcej strat poniesiono w piechocie (zmotoryzowanej, zmechanizowanej, powietrzno-desantowej) i w wojskach pancernych, czyli elemencie manewrowym prowadzącym główne działania.

Swoją drogą, próba wyjścia na wschód od Iziumu i pójścia tędy na Słowiańsk i Kramatorsk to jakiś przejaw zmiany tępej taktyki walenia głową w mur w tym samym miejscu i wpadania raz po raz w te same pułapki. Może Rosjanie zaczynają wyciągać wnioski?

.Karolina Żelazińska/Polityka.

Czytaj też: Żelazem i mięsem. Chaos i okrucieństwo rosyjskiej armii

Rosja mści się za „Moskwę”

Rosjanie musieli się wściec po zniewadze i stracie flagowego okrętu odznaczonej Orderem Czerwonego Sztandaru Floty Czarnomorskiej, czyli gwardyjskiego krążownika rakietowego „Moskwa”.

Reklama