Papież Franciszek nie widzi, że czasem pacyfizm sprzyja agresywnym militarystom i zamiast zniechęcać do wojny, rozjusza ich. Dostawy broni z państw Zachodu do Ukrainy, napadniętej przez Rosję Putina, nie są „szczekaniem NATO”, tylko odpowiedzią na prośby prezydenta Zełenskiego o pomoc w walce z agresorem.
Nieszczęsna fraza papieża, że być może „szczekanie NATO u wrót Rosji” popchnęło Putina do agresji na Ukrainę, wpisuje się toczka w toczkę w wojenną narrację propagandy i dyplomacji rosyjskiej. Tylko że NATO nie jest psem łańcuchowym amerykańskiego imperializmu, lecz dobrowolnym sojuszem mającym bronić solidarnie jego członków. Ukraina nie należy do NATO, ale tylko dzięki pomocy zachodnich organizacji ponadnarodowych, takich jak Sojusz i Unia Europejska, może ocalić swą niepodległą i integralną państwowość. Solidarność z ofiarą agresji nie zaprzecza, tylko potwierdza wspólne wartości świata demokratycznego. Franciszek nie chce tej prawdzie spojrzeć w oczy, choć wzywa w wywiadzie dla włoskiego dziennika, aby prasa analizowała i opisywała rzeczywistość.
Czytaj też: Uniki i ogólniki papieża Franciszka
Franciszek. Niejasny, hasłowy, dygresyjny
Sam przedstawia swój punkt widzenia w rozmowie z dużym, centrolewicowym dziennikiem „Corriere della Sera”, ogłoszonej akurat w światowym Dniu Wolności Prasy. Wypowiedzi Franciszka są niejasne, hasłowe, dygresyjne, co utrudnia percepcję i zidentyfikowanie głównej linii wywodu.