„Nie można dać wiary teorii, że jedno suwerenne państwo atakuje drugie” – powiedział Franciszek w rozmowie z włoskim dziennikiem „Corriere della Sera”, a słowa te komentuje m.in. amerykański portal The Daily Best. Podsumowując jego strategię komunikacyjną opartą na bezpiecznych, wycofanych komentarzach, serwis zauważa, że im dłużej trwa wojna, tym bardziej Franciszek się kompromituje. Głośno mówi o wewnętrznej potrzebie zaangażowania się w rozwiązanie konfliktu, ale brzmi to kuriozalnie, skoro Putin nie odbiera nawet telefonów z Watykanu, a sam papież z powodu problemów z kolanem nie planuje wyjeżdżać do Rosji. Wciąż unika też bezpośredniej krytyki Kremla i nie nazywa rzeczy po imieniu.
Daily Beast zauważa, że słowa Franciszka mogą być paliwem dla teorii spiskowych. Papież poddaje w wątpliwość sens dalszej obrony Ukraińców, w wojnie widzi „szansę na sprzedaż śmiercionośnej broni”, winnych szuka raczej w społeczności międzynarodowej niż po stronie Rosji. Gdyby czytać to dosłownie, podsumowuje Daily Beast, można by wręcz uznać, że oczekuje od Ukraińców poddania się, a od reszty świata – wstrzymania dostaw sprzętu. Putina udobrucha sam, tylko nie wiadomo jak.
Franciszek symetrysta
Europejska odsłona serwisu „Politico” skupia się na kontrowersyjnych słowach Franciszka o „NATO szczekającym pod drzwiami Rosji”. Podtrzymując tę symetrystyczną interpretację, Franciszek wskazał, że odpowiedzialność za rozlew krwi spoczywa (również) na Zachodzie. Obecność sił NATO w sąsiednich krajach zdaniem papieża „sprowokowała” Rosję do działania.