Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zmartwychwstanie jak z filmu. Lula znów walczy o władzę w Brazylii

Luiz Inácio Lula da Silva spotyka się z rdzennymi mieszkańcami kraju, 12 kwietnia 2022 r. Luiz Inácio Lula da Silva spotyka się z rdzennymi mieszkańcami kraju, 12 kwietnia 2022 r. Amanda Perobelli / Reuters / Forum
Były prezydent Brazylii znów ubiega się o urząd. Sondaże dają mu przewagę nad Jairem Bolsonaro, niespecjalnie szkodzą mu nawet antyukraińskie wypowiedzi o wojnie.

To polityczne zmartwychwstanie rodem z filmu. Luiz Inácio Lula da Silva, legenda za życia, swego czasu symbol triumfu ruchów robotniczych w Ameryce Łacińskiej i lider całego Globalnego Południa, wraca bić się o prezydenturę. Odszedł w 2010 r. i został oskarżony o udział w największym w historii kontynentu skandalu, obejmującym co najmniej pięć krajów. Skazano go za korupcję, a potem uniewinniono, bo Sąd Najwyższy dopatrzył się nieścisłości w śledztwie. Dziś jest na wolności, znów kieruje poobijaną lewicą i pewnie idzie po władzę.

Lula nie był cudotwórcą

Przez 12 lat, jakie upłynęły od jego rządów, Brazylia mocno się jednak zmieniła. Kiedy obejmował władzę w 2003 r., była wielka wyłącznie pod względem obszaru i populacji. Politycznie i gospodarczo miała mało do powiedzenia, zwłaszcza poza kontekstem latynoamerykańskim. Niesprawna administracja, gospodarka skupiona na surowcach i kontrolowana przez bogate kreolskie elity z Rio de Janeiro i São Paolo, miliony mieszkańców żyjących poniżej granicy ubóstwa – to pełniejszy obraz kraju tamtych lat. Prawdziwszy niż pocztówki z karnawałowego sambodromu czy cukierkowe zdjęcia tłumów grających w piłkę nożną na każdym roku.

Lula nie był cudotwórcą, ale sporo zmienił. Skupił się na biednych, wykluczonych, klasie robotniczej, z której sam się wywodził. Programem dopłat bezpośrednich Fome Zero (Zero Głodu) do walki z biedą i niedożywieniem zredukował nierówności aż o 20 proc. Wydatnie przyczynił się też do poprawy ogólnego stanu zdrowia zwłaszcza najmłodszych Brazylijczyków i częstszej ich obecności w szkole.

Reklama