W totalitarnym państwie nie ma miejsca na swobody demokratyczne, w tym wolność religijną. Państwo totalitarne chce kontrolować społeczeństwo, więc najwyżej może tolerować organizacje religijne. Pod warunkiem że ma nad nimi kontrolę. Kontrola oznacza, że władze w takich organizacjach mogą sprawować tylko osoby lojalne lub neutralne wobec władz państwowych. Aresztowany właśnie w Hongkongu emerytowany kardynał Joseph Zen nie jest taką osobą. Jest krytykiem chińskiej polityki wobec Hongkongu i wobec Kościoła rzymskokatolickiego w komunistycznych Chinach.
Sygnał z Pekinu dla Waszyngtonu
Jego postawa jest niezmienna. Był krytykiem polityki komunistów od dziesięcioleci. Wspierał ruch demokratyczny jako biskup Hongkongu. Również podczas tamtejszych protestów obywatelskich w ostatnich latach, gdy Pekin zaostrzył kurs, dążąc do likwidacji odrębności Hongkongu. Odrębność była gwarantowana w ramach doktryny „dwa systemy, jeden kraj”. Hongkong po powrocie spod władztwa brytyjskiego miał pozostać demokratycznym wyjątkiem w autorytarnym systemie ChRL.
Pekin respektował ten status. Sprawdzał, czy można by go rozszerzyć, nie naruszając monopolu władzy komunistów. Doszedł ostatecznie do wniosku, że to niemożliwe. Zaczęły się restrykcje i represje wobec sił i organizacji demokratycznych broniących status quo. „Rewolucja parasoli” została zduszona, jej przywódcy i aktywiści wylądowali na emigracji lub w więzieniu.