O warunkach w obozach opowiadają świadkowie, którzy przeszli filtrację i zdołali wydostać się z Rosji. Zachodnie media publikują zdjęcia satelitarne, a 5 maja pojawiły się materiały zarejestrowane ukrytą kamerką. Trzy krótkie filmiki pokazał na Telegramie doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko. Cztery dni wcześniej rosyjskie ministerstwo obrony informowało, że „uratowanych” mieszkańców miasta ewakuowano do obozu we wsi Bezimienna – to stąd pochodzą nagrania.
Jeden kran z zimną wodą
Obozy powstały na terenach kompleksu szkolnego w Bezimiennej i klubu we wsi Kozackie w obwodzie nowoazowskim na terytorium Donieckiej Republiki Ludowej. Od miesiąca jest tam przetrzymywanych ok. 2 tys. mężczyzn z Mariupola. Nie pozwolono im zabrać żadnych rzeczy osobistych, skonfiskowano paszporty. Obóz opuszczają tylko w obstawie wojskowych, zmuszani do pracy lub odgruzowywania ruin. To ich Rosja chciała wykorzystać w swoje święto zwycięstwa 9 maja w Mariupolu. Przebrani w mundury ukraińskich żołnierzy mieli uczestniczyć w „paradzie jeńców wojennych”.
W obozie panuje więzienny dryl. Rano i o godz. 21 osadzeni są poddawani inspekcji, trzy razy dziennie dostają „chudy rosół”. Warunki sanitarne są tragiczne. Jeden z mężczyzn komentował na gorąco: „smród jest obezwładniający”, „na 350 osób przypada jeden kran z zimną wodą”. Nie sposób dbać o higienę, dostać się do toalety, podstawowe potrzeby załatwia się po prostu na zewnątrz.