20 maja Rosja potwierdziła, że broń złożyło 2439 ukraińskich żołnierzy z pułku Azow i 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej, którzy do końca bronili Mariupola. Większość osadzono w byłej kolonii karnej Oleniwka, ok. 90 km na północ od miasta. Ciężko ranni trafili do szpitala w Nowoazowsku, a 89 osób – jak twierdzi niezależny portal Meduza – do aresztu śledczego w Taganrogu w obwodzie rostowskim.
Minister obrony Siergiej Szojgu mógł zameldować Putinowi wykonanie rozkazu. „Kombinat Azow i miasto Mariupol zostały całkowicie wyzwolone z ukraińskich rąk” – raportował. Zdaniem Rosjan obrońcy huty skapitulowali, władze ukraińskie twierdzą zaś, że „zakończyli operację”. Taka decyzja zapadła w Kijowie. Żołnierzom polecono złożyć broń, bo tylko to mogło uratować im życie. Z beznadziejności sytuacji zdawali sobie sprawę sami obrońcy. Oficer rozpoznania pułku Azow Ilia Samojłenko ogłosił na YouTubie 8 maja: „Mamy trzy opcje. Odłożyć broń i czekać na powolną śmierć z głodu lub szybką od rosyjskich bomb. Poddać się. Albo walczyć do końca”.
Czytaj też: Rosja nie domknęła górnej szczęki. Nadchodzi faza zmęczenia
Jeńcy. Karta przetargowa Rosji
Putin nie ukrywał zamiarów unicestwienia ostatnich obrońców kombinatu. W czasie spotkania z ministrem obrony nakazał zablokować Azowstal tak, żeby „mucha się nie przedostała”. Rosjanie nasilili ataki z użyciem zakazanej broni fosforowej, zablokowali dostawy żywności i pomocy humanitarnej.