Rosjanie niemal tradycyjnie podjęli natarcie z rejonu na południe od Iziumu i tradycyjnie zostali powstrzymani – oczywiście w dramatycznej bitwie, wściekłej wymianie ognia, wśród huku salw artyleryjskich i wystrzałów. Gorąca ziemia miasta znów była szarpana wybuchami pocisków z wszelkiej możliwej broni: moździerzy, haubic, czołgowych armat i rakiet z wieloprowadnicowych wyrzutni.
26 maja ciężkie walki toczyły się o wieś Ustyniwka po zachodniej stronie Dońca (ok. 5 km na południe od Lisiczańska). Wygląda to tak, jakby Rosjanie próbowali okrążyć dwa miasta: Lisiczańsk i Siewierodonieck. Działają na dwa sposoby – małe okrążenie szłoby wzdłuż Dońca z natarciem na Lisiczańsk od południa, duże z Popasnej w kierunku Siewierska. Oczywiście ten drugi wariant dałby im więcej korzyści, ale o wiele trudniej go zrealizować, bo trzeba by przejść jeszcze ok. 30 km, przeciąć drogę z Lisiczańska przez Siewiersk do Bachmutu w jedną stronę i do Słowiańska w drugą. Obie te drogi to teraz główny szlak zaopatrzenia zarówno dla Lisiczańska, jak i Siewierodoniecka (Rosjanie zablokowali bezpośrednią trasę Bachmut–Lisiczańsk w natarciu z Popasnej na północny zachód). Niestety, nawet droga przez Siewiersk wiedzie w zasięgu ognia rosyjskiej artylerii z północnego brzegu Dońca, nie jest więc całkiem bezpieczna. Ale trochę jest.
Czytaj też: Kadyrowcy wojują dla Putina. I grożą Polsce
Ważny efekt psychologiczny
Dość silnie ufortyfikowane pozycje obronne Ukraińców we wsiach Zołote i Orichowe, wciśniętych między rosyjskie kliny (jeden idący wzdłuż Dońca na Lisiczańsk przez Toszkiwkę i Ustyniwkę i drugi, który z Popasnej dotarł do drogi Bachmut–Lisiczańsk), są w zasadzie odcięte.