Były oficer FSO Wadim Zimin, który odpowiadał za nuklearną teczkę Putina, a wcześniej Borysa Jelcyna, tydzień temu trafił na intensywną terapię z ranami postrzałowymi ciała, w tym głowy. Rosyjskie media spekulują o jego próbie samobójczej związanej rzekomo z oskarżeniami korupcyjnymi. Po przejściu na emeryturę były ochroniarz Putina trafił do służby celnej i odpowiadał za kontrakty rządowe. Został oskarżony o łapówkarstwo, ale nie przyznał się do zarzutów i od grudnia czekał na proces w areszcie domowym w Krasnogorsku pod Moskwą.
Służby Putina, porażki wywiadu
To nie pierwsze takie sensacyjne doniesienie z kręgów Kremla. Od napaści na Ukrainę rośnie liczba tajemniczych samobójstw wśród menedżerów powiązanych z Gazpromem i przypadków zabójstw miliarderów. Podejrzliwość wzmaga czystka w służbach i przetasowania w najwyższych kręgach siłowników. Rodzą się pytania o lojalność wobec Putina i przyczyny narastającego krytycyzmu w ich szeregach.
Nawet kremlowska propaganda nie jest w stanie wciąż zapewniać, że „operacja” w Ukrainie idzie zgodnie z planem, a wywiad nie poniósł żadnej porażki, skoro uwięziono najwyższego generała odpowiedzialnego za przygotowanie inwazji pod tym kątem. Siergiej Biesieda, szef Piątej Służby FSB zajmującej się wywiadem w Ukrainie, trafił najpierw do aresztu domowego, a potem został przeniesiony do Lefortowa, więzienia, w którym NKWD rozstrzeliwało wrogów państwa. 29 kwietnia pojawił się za to jako urzędujący szef na pogrzebie Nikołaja Leonowa, weterana radzieckiego KGB.
Powrót Biesiedy nie oznacza, że Putin nadal ufa „swojej służbie”, zwłaszcza w kwestii ukraińskiej. Nie świadczy też o tym, że bardziej ufa wojskowym. Niewątpliwie wzmocnili się, odkąd w 2012 r.