W nocy z 26 na 27 czerwca upłynął 30-dniowy okres karencji na uregulowanie przez Moskwę zobowiązań z tytułu obligacji skarbowych. Agencja Bloomberg poinformowała, że Rosja nie zdołała spłacić zadłużenia, czemu zaprzecza z kolei rosyjski resort finansów.
Rosja była zobowiązana uregulować wierzytelności z tytułu obligacji dolarowych (należnych w 2026 r.) i w euro (2036). To w sumie ok. 100 mln dol. Formalnie jest niewypłacalna, bo nie jest w stanie spłacić długu z przyczyn technicznych – w czerwcu zostały objęte sankcjami Krajowy Depozyt Rozliczeniowy oraz banki, uniemożliwiając walutowe transakcje między nimi.
Putin chętnie zapłaci. Ale w rublach
Kiedy stało się jasne, że Moskwa nie będzie w stanie spłacić zadłużenia w obcej walucie, resort finansów skorzystał z furtki, którą dał mu marcowy dekret prezydenta: Putin pozwolił regulować zobowiązania walutowe w rublach. Decyzja była jednostronna i niezgodna z warunkami kontraktów. W przypadku obligacji Rosja-2026 w grę wchodzą tylko dolary, euro, franki szwajcarskie i funty, w rublach kraj może wykupić euroobligacje Rosja-2036.
W sporze nie chodzi więc o to, czy Rosja ma wystarczające środki, lecz o to, że nie ma technicznych możliwości spłacić długu. Dlatego Kreml podkreśla, że nie można nazywać Rosji niewypłacalną. „To nie problem Moskwy, że środki nie zostały przekazane odbiorcom” – komentował rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow. „Zapewniamy posiadaczom naszych obligacji możliwość przyjmowania płatności w rublach z opcją późniejszej konwersji na własną walutę” – przekonywał z kolei minister finansów Anton Siłuanow na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu 16 czerwca.