Sytuacja na zachodnim krańcu Półwyspu Iberyjskiego już opisywana jest apokaliptycznym językiem. 14 lipca zanotowano w Portugalii 45 st. C – najwięcej w historii odczytów. W weekend temperatury doszły nawet do 47 st. w miasteczku Lousã w centralnej części kraju, wolnego od upałów nie mają też mieszkańcy Lizbony (41 st., najwięcej w historii lipcowych pomiarów). Gorąco jest nawet na zawsze chłodniejszej północy. Łącznie osiem z 18 prowincji ze względu na wysokie temperatury ogłosiło stan alarmowy. Również dlatego, że natychmiast wywołują inne katastrofy naturalne.
Pogoda: Dlaczego grożą nam coraz częstsze nawałnice i powodzie
Gorąco w Portugalii i Hiszpanii
Portugalia walczy z suszą i gigantycznymi pożarami lasów. Ogień pochłonął dziesiątki kilometrów kwadratowych terenów zielonych, w tej chwili aktywnych jest 16 dużych pożarów, z którymi w całodobowym trybie próbuje się uporać ponad 1600 strażaków. Upał zbiera śmiertelne żniwo; jak podaje CNN, wysokie temperatury na Półwyspie Iberyjskim przyczyniły się już do około tysiąca przedwczesnych zgonów w tym roku. Rządy w Lizbonie i Madrycie robią co mogą, by złagodzić skutki upałów, ale repertuar działań ogranicza się do tradycyjnych wskazówek: lepiej zostać w domu, regularnie się nawadniać, w razie potrzeby korzystać z kurtyn wodnych w miejscach publicznych. Przede wszystkim jednak przywyknąć do unikania słońca. Bo będzie tylko gorzej.
W Hiszpanii temperatury dochodzą już do prawie 46 st. W andaluzyjskim Almonte słupek rtęci pokazał w ubiegłym tygodniu 45,6 st. Właśnie południe kraju cierpi najmocniej w wyniku drugiej fali upałów w ciągu zaledwie trzech tygodni.