Świat

172. dzień wojny. To pewne: Ukraina nie miała czerwonej koperty. A Polska ma?

Ukraińskie siły w okolicy Mikołajowa, 10 sierpnia 2022 r. Ukraińskie siły w okolicy Mikołajowa, 10 sierpnia 2022 r. Stringer / Reuters / Forum
Ciekawe, ile wytrzymają rosyjskie siły siedzące w rejonie Chersonia na prawym brzegu wielkiego Dniepru. Wszystko zależy od tego, jakie zapasy zdołali zgromadzić. Odbicie tych terenów będzie niezwykle trudne. Pozostaje pytanie: dlaczego Ukraińcy w ogóle je stracili?

Co prawda w rejonie Chersonia na północnym brzegu Dniepru nie ma już mostów i całe zaopatrzenie przepływa przez rzekę m.in. na pokładach promów, ale do zwycięstwa nadal jest bardzo daleko. Niestety Rosjanie mogli zgromadzić tu wielkie ilości amunicji do działań ofensywnych. Może nawet kilkadziesiąt tysięcy ton amunicji artyleryjskiej, strzeleckiej i czołgowej, którą składuje się zapewne w jakichś 30–50 składach zdolnych pomieścić po 2–5 tys. ton. Ukraińcy je niszczą, nawet te w miastach, starając się z pomocą ruchu oporu ostrzec mieszkańców, którzy nie doniosą o wszystkim Rosjanom. To najeźdźcy popełniają zbrodnie, wznosząc składy amunicji na terenach silnie zabudowanych, czyli stosując taktykę „żywych tarcz”. Mogą wylecieć w powietrze i bez działania przeciwnika, jak bowiem wiadomo, w rosyjskich magazynach dochodzi okresowo do wybuchów wskutek niedbalstwa. A co dopiero w warunkach wojennych, gdy amunicję nieustannie się wydaje, przenosi i przeładowuje.

W ostatnich dniach zniszczono kilka takich magazynów na przedmieściach Chersonia, Nowej Kachowki i w innych miastach. Rosjanie urządzają te składy w zakładach przemysłowych, które pod ich okupacją nie pracują albo pracują na pół gwizdka, a mają sporo wolnej powierzchni. A ich lokalizacji do końca ukryć się nie da – muszą tu podjeżdżać ciężarówki, żeby pobrać zapasy amunicji, paliwa, racji żywnościowych i części zamiennych.

Niszczenie magazynów z amunicją i składów paliw może niestety jeszcze potrwać.

Reklama