Świat

Xi i Putin nie ściskali się w Samarkandzie. Skróciła się oś Pekin–Moskwa

Spotkanie Xi Jinpinga z Władimirem Putinem w Samarkandzie, 15 września 2022 r. Spotkanie Xi Jinpinga z Władimirem Putinem w Samarkandzie, 15 września 2022 r. Zhai Jianlan / Xinhua News Agency / Forum
Xi i Putin siedzieli niby przy jednym stole, ale daleko i rozdzielał ich kwietnik. Nie chodzi tylko o pandemiczne wymagania dystansu. Na szczycie w Samarkandzie powiało chłodem, mimo że tuż przed rosyjską napaścią na Ukrainę obiecywali sobie „przyjaźń bez granic”.

Dwie rzeczy zostaną zapamiętane ze szczytu w Samarkandzie. Po pierwsze, zdjęcia grupowe uczestników spotkania Szanghajskiej Organizacji Współpracy i państw z nią związanych. Mają pewien, już zresztą wykorzystany, potencjał do internetowych przeróbek i brakuje na nich Xi Jinpinga oraz Narendry Modiego. Absencja wzięła się stąd, że przywódcy należących do SOW Chin i Indii zrezygnowali z udziału w kolacji przed szczytem.

I rzecz druga: rozmowy Xi z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, które miały dać odczyt temperatury stosunków chińsko-rosyjskich. Najcieplej nie jest, choć eksperci zdani są tu na domysły i czytanie między wierszami, na takiej samej zasadzie jak kiedyś sowietolodzy próbowali zgadywać, co się dzieje na Kremlu.

Krew skapuje na Chiny

Xi i Putin się nie ściskali, podczas rozmów siedzieli niby przy jednym stole, ale daleko i rozdzielał ich kwietnik. Nie chodzi jedynie o pandemiczne wymagania dystansu, w Samarkandzie nie przejmowali się nimi w towarzystwie innych liderów. Ciekawe były oświadczenia wygłaszane przed kamerami, zazwyczaj rytualne i nudne do bólu zębów. Wybrzmiało zdanie Putina o tym, że Chiny mają „pytania i obawy” dotyczące wojny w Ukrainie. Łatwo zauważyć pewną różnicę z tym, co obaj przywódcy ogłaszali zimą w Pekinie, tuż przed inwazją, gdy obiecywali sobie „przyjaźń bez granic”. Także Xi o związkach z Rosją mówił raczej chłodno, w czym eksperci badający naturę stosunków chińsko-rosyjskich słyszą dorozumianą reprymendę.

Spotkanie w Samarkandzie potraktowano jak test rosyjsko-chińskiego przymierza z weryfikacją entuzjazmu Xi dla popierania Putina. Wychodzi na to, że chiński gensek ma do władcy Kremla kilka pretensji. Inwazja na Ukrainę okazała się lekkomyślna, z punktu widzenia Pekinu jej ceną jest pogorszenie koniunktury i kondycji gospodarki światowej, dodatkowo pokiereszowane zostały, już wcześniej ponadrywane pandemią, łańcuchy dostaw. Doszło do niekorzystnych zmian w warunkach produkcji i handlu, wszystko to wprost przekłada się na zyski chińskich firm. A chińska gospodarka złapała zadyszkę i nie stać jej na jakieś dodatkowe perturbacje.

Poza tym Rosja swoimi zbrodniami wystawia fatalne świadectwo innym autokracjom, pośrednio część krwi skapuje na chińskie konto. Rosja odcięła się też od Zachodu, a ten odzyskał wigor i jest bardziej zjednoczony niż przed 24 lutego.

Czytaj też: Kreml płaci miliony, by rozsadzić Zachód od środka. Jak to działa?

Rosja burzy światowy porządek

Rosyjska propaganda stara się udowodnić swoim obywatelom, że ich kraj nie jest izolowany, skoro Putin wziął udział w spotkaniu przywódców reprezentujących połowę ludzkości. Gdzie indziej dostrzeżono jednak, że spotykając się z Xi, występował nie jak rozluźniony wizjoner, a bardziej petent. Przed wojną obaj budowali autorytarne przymierze przeciw Zachodowi, uzupełniając się wzajemnie, choć z różnymi założeniami i rozbieżnymi interesami. Wspólne jest oczekiwanie, że Zachód przestanie nadawać ton stosunkom międzynarodowym, że osłabną reguły narzucane przez USA.

I o ile Chiny są cierpliwe, nie interesuje ich podważenie fundamentów wciąż pasującego im systemu międzynarodowego, bo chcą handlować z Zachodem, o tyle Putin się od niego odciął. Mówi Rosjanom, że go nie potrzebują, i wali w globalny porządek, chodząc na wojny. Putinowska Rosja chce wejść do nowego, wielobiegunowego świata razem z drzwiami. Ta gotowość użycia siły militarnej w otwartym konflikcie była jedną z przewag Putina, poza Stanami Zjednoczonymi żaden inny duży kraj przecież nie używa wojny w polityce, Putin zrobił to ostatnio nie tylko w Ukrainie, ale także w Gruzji, Syrii i kilku miejscach w Afryce. Ta wojowniczość robi dobre wrażenie w kraju i sprawia, że prezydent wydaje się silniejszy. Porażki w Ukrainie jednak ten wizerunek poszarpały, zwłaszcza za granicą.

Czytaj też: Na Kremlu wrze. „Przegraliście, Władimirze Władimirowiczu!”

Oś Pekin–Moskwa nieco się skróciła

Ta słabość Rosji jest Xi na rękę, Putin – świadom swoich błędów – nie będzie domagał się wsparcia. Owszem, Chiny kupują teraz więcej rosyjskich surowców energetycznych, sprzedają też więcej do Rosji, ale nie widać, by handlowały bronią i technologiami, od których Rosjan próbuje odciąć Zachód. Tu dla Chińczyków ważniejszy jest dostęp do amerykańskich czy europejskich klientów, nie są skłonni zaryzykować.

Dodatkowo ewentualne poparcie Xi dla Rosji jest ograniczane chińskimi interesami w poradzieckiej Azji Środkowej. Tamtejsze republiki – zwłaszcza Kazachstan – boją się Rosji najeżdżającej sąsiadów, swoje obawy otwarcie zgłaszają, ratunku szukają w budowaniu silniejszych więzi z Chinami. Wygląda więc na to, że oś Pekin–Moskwa nieco się skróciła.

Czytaj też: Miły świat się skończył. Tej wojny nikt nie może przegrać ani wygrać

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Sport

Iga tańczy sama, pada ofiarą dzisiejszych czasów. Co się dzieje z Polką numer jeden?

Iga Świątek wciąż jest na szczycie kobiecego tenisa i polskiego sportu. Ostatnio sprawia jednak wrażenie coraz bardziej wyizolowanej, funkcjonującej według trybu ustawionego przez jej agencję menedżerską i psycholożkę.

Marcin Piątek
28.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną