Z powodu rekordowych monsunów w Pakistanie sytuacja powodziowa, zła od kilku miesięcy, jeszcze się pogorszyła. Na koniec sierpnia pod wodą była jedna trzecia powierzchni kraju, to mniej więcej tyle co cała Polska. Bezpośrednio w wyniku powodzi zginęło ponad 1,5 tys. osób, choć to liczba ogromnie zaniżona, bo nie uwzględnia śmierci wskutek wtórnych skutków zalania. Skutki katastrofy dotknęły 33 mln ludzi, w tym wielu uchodźców z Afganistanu (oficjalnie w kraju mieszka ok. 230 mln osób). Woda zniszczyła 1,7 mln domów.
Ofiar będzie przybywało, bo na zalanych terenach gwałtownie przybywa przypadków zachorowań m.in. na cholerę, dengę i malarię. W najbardziej dotkniętej kataklizmem prowincji Sindh na południu dziennie do szpitali trafia ok. 90 tys. osób, i to też dane mocno zaniżone, bo wiele osób ma teraz ograniczony dostęp nawet do podstawowej opieki medycznej. Choć sezon monsunowy się skończył, władze ostrzegają, że w Sindh wciąż mogą występować ulewy, a osuszanie kraju potrwa miesiące.
Od początku czerwca straty oszacowano na ok. 30 mld dol., ale to też dopiero wstępny szacunek. Ponad 2 mld z tego to efekt zalania upraw. Zginęło 750 tys. zwierząt hodowlanych, powodzi nie przetrwało 45 proc. pól bawełny, jednego z głównych produktów eksportowych. Woda zniszczyła prawie 19 tys. szkół, 6700 km dróg i prawie 1500 placówek medycznych.
Czytaj też: