Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Francja znowu w ogniu strajków. Macroniści mają kłopoty

Dyskusja budżetowa we francuskim parlamencie Dyskusja budżetowa we francuskim parlamencie Lafargue Raphael / ABACA / Abaca Press / Forum
Kolejne strajki we Francji dokładają się do chaosu wywołanego uporczywą odmową pracy w rafineriach. Rząd Élisabeth Borne czeka głosowanie nad wotum nieufności. A może nawet cała seria.

W środę tuż przed godz. 19 premier Francji Élisabeth Borne zapowiedziała, że rząd skorzysta z konstytucyjnego przywileju i przyjmie pierwszą część ustawy budżetowej – poświęconą przychodom – z pominięciem parlamentu. Tryb opisany w art. 49.3 konstytucji przypomina dekret – deklaracja rządu o użyciu procedury zawiesza debatę. Może to zatrzymać jedynie przegłosowanie przez Assemblée Nationale wotum nieufności.

Francja w ogniu strajków

I rzeczywiście, niecały kwadrans po zapowiedzi Borne lewicowa koalicja NUPES (skupiająca zielonych, socjalistów, lewicę z La France Insoumise Jean-Luca Mélenchona i komunistów) złożyła taki wniosek. Podobny zapowiedziało Zrzeszenie Narodowe (Rassemblement National), partia Marine Le Pen, przy czym turbokonserwatyści kategorycznie wykluczyli głosowanie za wnioskiem lewicy. To twardy orzech do zgryzienia dla Mélenchona i jego sojuszników, ponieważ opozycja bez nacjonalistów nie będzie w stanie obalić rządu, który jest mniejszościowy, ale wciąż ma najwięcej deputowanych w parlamencie. Z drugiej strony głosowanie za wnioskiem przedłożonym przez RN będzie oznaczało złamanie zasady, by nie współpracować z „faszystami”, którą lewica forsowała w kampanii.

Tymczasem Francja znów stoi w ogniu strajków, a niedzielny marsz przeciwko drożyźnie zorganizowany przez Mélenchona miał sporą frekwencję – od 100 tys. (jak podaje policja) do 300 tys. (organizatorzy) uczestników w całym kraju, z czego 140 tys.

Reklama