Chwilowo koniec rosyjskich marzeń o zajęciu Mikołajowa i Odessy. W lipcu skierowano w rejon olbrzymie siły, by utrzymać przyczółek na prawym brzegu Dniepru. Wepchnięto tu praktycznie całe wojska powietrzno-desantowe, czyli cztery dywizje: 7. Górską DPD Gwardii, walczącą tutaj wcześniej, 76. Czernihowską DPD Gwardii, 98. Swirską DPD Gwardii (pozostała na lewym, południowym brzegu Dniepru) i 106. Tulską DPD Gwardii. 76. i 106. DPD ściągnięto spod Iziumia, więc zabrakło ich, by tam przełamać ukraińskie pozycje (nie wiadomo, czy i tak by się to udało). Walczyły tu też dwie z trzech brygad powietrzno-szturmowych (11. BPSz Gwardii, 31. BPSz Gwardii i 83. BPSz Gwardii). Działał 22. Korpus Armijny (z Krymu), obecny tu od początku wojny. Zwołano 35. i 36. Armię, które osłaniały tyły na północ od Iziumia. I w krytycznym momencie właśnie tych sił zabrakło pod Iziumem i Kupiańskiem, kiedy na początku września ruszyła ukraińska ofensywa. Weszła jak w masło, bo rejonu niemal nikt nie bronił – wszystkich wysłano na południe.
Poważne rosyjskie siły były związane beznadziejną walką na prawym, północno-zachodnim brzegu Dniepru – to jedyny rejon, gdzie najeźdźcy znajdowali się (w zasadzie nadal znajdują) „za Dnieprem”. Dlatego wciąż mieli nadzieję na podjęcie stąd ofensywy na zachód, zwłaszcza w kierunku Mikołajowa i Odessy, by odciąć Ukrainę do morza. Drugim scenariuszem działania z przyczółka chersońskiego był atak na północ, w kierunku Krzywego Rogu, czyli zajęcie ważnych, jednych z największych na świecie złóż, głównie rudy żelaza.