Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Ostrożność, stanowczość i lęk. Jak świat reagował na incydent w Przewodowie

Jako pierwsza o wybuchu we wsi znajdującej się zaledwie 5 km od granicy z Ukrainą poinformowała agencja Associated Press. Jako pierwsza o wybuchu we wsi znajdującej się zaledwie 5 km od granicy z Ukrainą poinformowała agencja Associated Press. Jacek Szydłowski / Forum
Zagraniczne media poświęcają sporo miejsca wydarzeniom przy granicy polsko-ukraińskiej. Dominują apele o powściągliwość w ocenach, ale też żądania zdecydowanej reakcji NATO.

Pierwsza o wybuchu we wsi znajdującej się zaledwie 5 km od granicy z Ukrainą poinformowała we wtorek agencja Associated Press, powołując się na źródła w amerykańskiej administracji. Dopiero wieczorem incydent potwierdziły polskie władze, choć nadal nie ma oficjalnych danych dotyczących pochodzenia szczątków rakiety, która spadła w Przewodowie. Mimo to niektórzy przywódcy i dyplomaci natychmiast stwierdzili, że Kreml przeprowadził – intencjonalnie lub nie – atak na terytorium NATO. W tej grupie znalazł się m.in. szef łotewskiego MSZ Artis Pabriks, który na Twitterze zidentyfikował pocisk jako „rosyjski”. Diagnozę powtórzył na antenie CNN, choć dodał już, że opiera się „na własnych założeniach”. W podobnym tonie, choć ostrożniej, wypowiedziała się szefowa ministerstwa obrony Czech Jana Černochová – incydent nazwała niepotrzebną prowokacją, nie precyzując, co lub kogo ma na myśli.

Czytaj też: Czy leci z nami Ameryka?

NATO musi zareagować

Włoski dziennik „La Repubblica” skupił się na reakcjach najważniejszych sojuszników Polski w NATO, czyli USA i Wielkiej Brytanii. Szef rządu w Londynie Rishi Sunak tonował nastroje, podkreślając, że jego kraj włączy się w śledztwo. Potępił rosyjskie bombardowanie Ukrainy, apelował jednak o unikanie eskalacji konfliktu.

Reklama