Co ciekawe, najwięcej umocnień Rosjanie stawiają w południowej Ukrainie – we wschodniej części obwodu chersońskiego i południowej zaporoskiego, czyli w okupowanym pasie łączącym Rosję z Krymem. Budują w miarę poprawnie, transzeje mają załamania, a nie są proste jak drut jak te kopane w obwodzie ługańskim. Nie zostały jednak jeszcze zamaskowane, stąd zdjęcia satelitarne z ich precyzyjną lokalizacją (w sumie każdy może je sobie kupić, choćby w Maxar Technologies). Najeźdźcy zwożą też specjalne betonowe przeszkody i ustawiają je wokół linii transzei. To wyklucza ewentualne własne działania ofensywne – pojazdy bojowe nie przejadą przez takie zapory. Zapewne dlatego Ukraińcy w mniejszym stopniu stosują betonowe przeszkody, raczej koncentrują się na umocnieniach ziemnych, dającym oparcie piechocie i okopanym czołgom, nieblokującym ruchu wozom pancernym.
Rosjanie budują naraz wiele kolejnych linii obronnych, by po przełamaniu pierwszej przeciwnik nie mógł od razu nacierać w głąb. Co jednak ciekawe, umocnienia koncentrują się wzdłuż głównych dróg, wykorzystywanych też do zaopatrywania. Ukraińcy w czasie uderzenia w rejonie Kupiańska często szli „na przełaj”, omijając punkty oporu na drogach. W ten sposób takie nieciągłe linie obrony można obejść i odciąć. Oczywiście teraz to niemożliwe, ale gdyby ziemia solidnie zamarzła, można by podjąć jakieś działania ofensywne z wykorzystaniem tras przez pola.
Rosjanie najwyraźniej się obawiają, że jeśli