Wojna bez pokoju
Po roku wojny rosyjski Goliat ma podbite oko. Co planuje gen. Surowikin?
Kiedy 24 lutego minie 12 miesięcy od agresji Rosji na Ukrainę, wspominać będziemy zadziwiające wydarzenia ubiegłego roku. Nieprzygotowane natarcie komandosów rosyjskich na lotnisko pod Kijowem, rozbijanie kolumn przez ukraińskich żołnierzy z Javelinami, kilku zabitych rosyjskich generałów, kompromitacja Rosjan pod Charkowem i w końcu wyzwolenie Chersonia i grudniowa wizyta prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie. Ukraińskiemu Dawidowi nie dawano szans, a jednak właściwe przygotowanie wojskowe i sprytne zastosowanie obrony manewrowej oraz rosnące międzynarodowe wsparcie spowodowało, że podbił on rosyjskiemu Goliatowi oko.
Mniej błyskotliwa wojna
Wojna w 2023 r. będzie jednak mniej błyskotliwa. Odwróci się logika początkowej dysproporcji sił. W pierwszej fazie Rosjanie mieli dużo sprzętu i mało ludzi. Ukraińcy odwrotnie, zebrali prawie 700 tys. rekrutów, ale brakowało im czołgów, artylerii i przede wszystkim amunicji. Ukraińcy mieli wybitnych generałów, Rosjanie nieudaczników, którzy nie wiedzieli, na jaką wojnę poszli.
Dysproporcja ludzka się wyrówna, bo Rosjanie zebrali 200 tys. rekrutów do kontynuowania natarcia. Putin sprawia wrażenie, że straty nie robią na nim wrażenia i bez szwanku przetrwał kontrowersyjną społecznie mobilizację. Nie wiadomo, jak Rosjanie stoją ze sprzętem. Ich magazyny amunicji wydają się wciąż wypluwać rakiety balistyczne i pociski artyleryjskie, kiedyś sposobione na wielką wojnę obronną z NATO.