324. dzień wojny. Zajmą Sołedar, Bachmut i co dalej? Rosjanie wpuścili się w maliny
Geolokalizowane zdjęcia pokazują, że ok. 15 proc. miasta wciąż jest w ukraińskich rękach – to północno-zachodni skraj, do linii kolejowej Bachmut–Sołedar–Siewiersk. Dalej jest jeszcze kawałek zabudowy, który kończy się na biegnącej równolegle drodze Bachmut–Siewiersk. Bronią się tu 46. Brygada Aeromobilna i 61. Brygada Piechoty Zmotoryzowanej, wspierana na wschodzie przez 17. Brygadę Pancerną. Każda operuje na odcinku ok. 1 km – w terenie otwartym byłoby trochę ciasno, ale miasto wciąga żołnierzy jak gąbka wodę.
Wojna podporuczników i sierżantów
Każda równoległa uliczka to oddzielna arena walk, gdzie decyzje samodzielnie podejmuje dowódca kompanii, a czasem i plutonu, bo dowódca batalionu nie ma szans obserwować działań wszystkich trzech kompanii naraz. Walczą w izolacji od siebie, na swoich uliczkach, w budynkach, na podwórkach, w piwnicach. Wszystko zależy od poszczególnych plutonów, a nawet drużyn – działania w mieście to wojna podporuczników i sierżantów.
Wsparcie artylerii czy moździerzy też jest bardzo utrudnione. Dlatego tak dobrze sobie radzi Grupa Wagnera, pełna emerytowanych kapitanów, majorów czy podpułkowników z dużym doświadczeniem ze służby w wojskach powietrzno-desantowych albo siłach specjalnych – dowodzą grupkami żołnierzy, młodszych najemników, byłych podoficerów lub kontraktowych z rosyjskiego wojska, a najmilej są widziani właśnie dawni spadochroniarze i specjalsi. Z jednej strony jest zatem doświadczony weteran, a z drugiej podporucznik rezerwy, mający za sobą kurs oficerski i krótkie szkolenie przypominające. Mimo woli walki, odwagi, motywacji, doświadczenia i umiejętności oceny sytuacji – decydowanie pod wpływem silnego stresu bojowego i w deficycie czasu jest bardzo trudne.