Broń dla Ukrainy. Do końca tygodnia możemy być już w całkiem nowej rzeczywistości
To jeszcze nie lawina, ale w dół zbocza toczą się już bardzo grube kamienie. Gdy Polska zadeklarowała możliwość przekazania Ukrainie czołgów Leopard, Wielka Brytania oficjalnie podała, że zamierza dostarczyć swoje challengery. Sygnały o gotowości wsparcia wielonarodowej inicjatywy „leopardowej” wysyłają, na razie nieoficjalnie, Szwecja, Finlandia i Hiszpania. Każdy kraj czy też media w tych krajach mówią na razie o kompanii czołgów. A zatem w ciągu kilku dni powstał – na razie domyślny – wielonarodowy batalion pancerny zachodnich czołgów.
Mówimy o krajach poważnie podchodzących do obronności, a zatem należy zakładać, że za deklaracjami przekazania wozów bojowych ciągnie się proces wyszkolenia ich załóg, obsługi technicznej, wsparcia logistycznego, amunicyjnego i remontowego. To samo dotyczyło haubic samobieżnych i mobilnych zestawów przeciwlotniczych. Ale o ile tamto uzbrojenie jest z reguły mniej wystawione na ostrzał przeciwnika, o tyle czołgi to pierwszoliniowy system walki, który siłą rzeczy i regułą doktryny ponosi największe straty i jest znacznie bardziej narażony na uszkodzenia czy awarie. Kraje zgłaszające dostarczenie Ukrainie czołgów muszą być świadome tych uwarunkowań. Czołgi mają nie tylko pomóc Ukrainie w walce, ale umocnić wrażenie bezwarunkowego i coraz silniejszego wsparcia wielonarodowej koalicji.
Czytaj też: