Zimowe zebranie elit gospodarczych i politycznych na Światowym Forum Gospodarczym w środku Alp od ponad pół wieku otacza pewien nimb wyjątkowości: miejsce jest piękne, ma za sobą wielkie literackie skojarzenie z „Czarodziejską górą” Tomasza Manna, biznesmeni płacą niemałe pieniądze, by się tam pokazać. Co więcej, trudno nie dać się uwieść autorskiemu hasłu Forum: jesteśmy zaangażowani dla poprawy stanu świata. A że Forum dysponuje świetnymi piarowcami, to owa szlachetna misja bywała przedstawiana jako trzy P, tj. trzy litery P. Otóż biznesowi powinno chodzić o trzy cele: ludzi, zyski i naszą planetę. Po angielsku wszystkie te słowa zaczynają się na „p”: people, profits, planet. Czy realizacja wszystkich tych celów jednocześnie jest możliwa? Może i tak, jednak nie wydaje się, by sam wielki biznes się do tego palił. Widać, że zyski są najważniejsze.
Czytaj też: Raport IPCC pozbawia złudzeń ws. skutków zmian klimatu
Szlachetne apele nie wystarczą
W środę diagnozę stanu rzeczy przedstawił sekretarz generalny ONZ António Guterres: „Jesteśmy w najgorszej sytuacji za całego mojego życia”, a urodził się w 1949 r. Guterres oskarżył „Big Oil”, wielki przemysł paliwowy, że nadal dąży do rozwijania produkcji, chociaż wie od dawna, że jego modelu biznesowego nie można pogodzić z utrzymaniem ludzkości przy życiu. Ogłaszanie kryteriów zeroemisyjnych i dat to – zdaniem sekretarza generalnego – raczej ściema.