Na początek jedna ciekawostka, której trudno się oprzeć. Okazało się, że Niemcy pozwolą na przekazanie naszych Leopardów 2, ale – jak to w cywilizowanym świecie bywa – Polska musi wystąpić do Niemiec o zgodę. Na czym to polega? Po prostu trzeba w kancelarii premiera w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych (mają chyba w kancelarii telefon?) usiąść, przygotować odpowiednie pismo, najlepiej z nagłówkiem z orłem. Określić w nim, które z czołgów mają być przekazane (Leopard 2A4, Leopard 2A5 czy zmodernizowane w Polsce przy udziale Niemiec Leopard 2PL), w jakiej liczbie, w jakim trybie (odpłatnie, nieodpłatnie, z odbiorem we wskazanym miejscu), czy będzie z czołgów demontowane wyposażenie uznane za wrażliwe pod kątem tajemnic NATO itd. I dobrze jest napisać, że „Jego Ekscelencja Kanclerz Niemiec Olaf Scholz jest proszony o...”. Może to śmiesznie brzmi, ale taka jest praktyka. No i pan premier Morawiecki będzie musiał je podpisać, na dole po prawej stronie.
I właśnie Niemcy ustami swojej pani minister spraw zagranicznych zapowiedzieli, że jeśli takie pismo pocztą dyplomatyczną wpłynie, to odpowiedzą na nie pozytywnie. Teraz czekamy na ruch rządu, może w końcu ktoś wpadnie na to, by je sporządzić i wysłać. I sprawa będzie załatwiona. Tyle o leopardach.
Czytaj też: Zajmą Sołedar, Bachmut i co dalej? Rosjanie wpuścili się w maliny