Aleś Bialacki został skazany na 10 lat kolonii karnej. Razem z nim miński sąd uznał za winnych jeszcze trzech działaczy Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”, założonego przez Bialackiego. Jego zastępca Walancin Stefanawicz usłyszał wyrok 9 lat pozbawienia wolności, prawnik Uładzimir Łabkowicz ma być więziony przez 7 lat. Dzmitryj Sałowjow sądzony był zaocznie, sąd wymierzył mu karę 8 lat. Mieli przygotowywać i organizować nielegalne protesty oraz przemycać pieniądze.
Czytaj także: Nobel do więzienia. Życie Bialackiego jest jak biografia XX-wiecznej Białorusi
Skazany noblista
Bialacki jest jednym z najbardziej zasłużonych białoruskich opozycjonistów i działaczy obywatelskich. Jego organizacja troszczy się o więźniów politycznych, dziś jest ich blisko półtora tysiąca. Wiasna zabiega o ich uwolnienie, pielęgnuje także pamięć o ofiarach stalinowskich prześladowań. Za swoją działalność, zainicjowaną jeszcze w czasach sowieckiej Białorusi, Bialacki dostał minionej jesieni pokojowego Nobla. Proces Bialackiego jest instrumentem wychowawczym, wieloletnia izolacja noblisty ma pokazać reszcie społeczeństwa, że aparat represji nie odpuści żadnego nieposłuszeństwa.
Z drugiej strony wolna Białoruś przechowa pamięć o tych, którzy pomogli umieścić Bialackiego za kratami i drutami kolonii karnej. Oskarżał prokurator Alaksandr Karol, skazywała sędzia Maryna Zapaśnik. Dzięki takim funkcjonariuszom działa reżim uzurpatora Aleksandra Łukaszenki, choć do Zapaśnik należało jedynie podpisanie się pod wyrokiem, który prawie na pewno zatwierdził Łukaszenka.