Szefowej resortu spraw wewnętrznych Suelli Braverman, jednej z bliższych współpracowniczek Sunaka, trudno było się przebić przez ocean krzyków laburzystów, liberałów, zielonych i deputowanych Szkockiej Partii Narodowej. Przekonywała ich w Westminsterze, że nowe prawo zadziała w interesie wszystkich obywateli, bezpieczeństwa narodowego i brytyjskiej racji stanu.
Rząd z kryzysem migracyjnym zmaga się od wielu lat, ale dopiero nowa władza zajmuje się nim na poważnie, przynajmniej na ścieżce legislacyjnej. W styczniu Sunak, ogłaszając swoje pięć priorytetów w sferze społecznej, obiecał rozwiązać „problem małych łódek”, jak w Brytanii określa się rosnącą liczbę migrantów przedostających się do kraju z Francji. To oczywiście uproszczenie, bo część z nich przejeżdża schowana (lub po prostu szmuglowana) na pakach ciężarówek, a jeszcze inni otrzymują fałszywe zaproszenia do otrzymania wizy, ale dobrze mieć chwytliwą nazwę dla swojej strategii. Zwłaszcza jeśli proponowane rozwiązania są zbyt biało-czarne, żeby odzwierciedlały rzeczywistość, i za proste, żeby dały się w ogóle wcielić w życie.
Morze Śródziemne: zabójczy szlak. Migracje nie ustały, kryzys się nasila
Wielka Brytania przymyka granice
Torysi chcieliby wszystkim migrantom, którzy docierają do kraju bez wymaganych dokumentów i inną drogą niż przez legalny punkt graniczny, zakazać prawa ubiegania się o azyl oraz możliwości późniejszego, legalnego powrotu na Wyspy.