389. dzień wojny. Putin jak ukraiński kot. Czy nakaz jego aresztowania wpłynie na przebieg wojny?
Na początek szybkie omówienie sytuacji na frontach. Bachmut nadal się broni, choć Rosjanie czynią niewielkie postępy w samym mieście, liczone dosłownie w metrach i pojedynczych domach, a właściwie w ich ruinach. Natomiast po bokach miasta, gdzie wojska rosyjskie nie są w stanie zamknąć szerokiego na kilka kilometrów korytarza prowadzącego do Bachmutu, najeźdźcy nie są się w stanie posunąć o włos. Utknęli na dobre i nie bardzo wiedzą, jak z tego impasu wyjść.
Czytaj także: Broń prosta, lecz skuteczna. Moździerze zbierają krwawe żniwo
Zwykle tak jest, że jeśli natarcie w jakimś rejonie zwalnia tempo, ostatecznie obrońcom udaje się je całkowicie zatrzymać. Zdążą bowiem rozbudować pozycje obronne, dostosować je do konfiguracji terenu tak, by przeciwnik nie był w stanie efektywnie zbliżyć się do obrony – wszędzie jest na celowniku. Dlatego w zachodniej sztuce wojennej istnieje pojęcie „kulminacji”, czyli przesilenia, w którym nacierający traci impet, siły i wiarę w osiągnięcie sukcesu, co powoduje, że grzęźnie coraz bardziej, aż w końcu jego natarcie staje i nijak nie może ruszyć z miejsca. Wydaje się, że w Bachmucie mamy do czynienia z kulminacją, choć bez ukraińskiego kontrataku tego stanu nie da się dobrze wykorzystać.
Do podobnej sytuacji dochodzi powoli w rejonie Awdijiwki pod Donieckiem, gdzie ukraińscy obrońcy również są okrążani. Ale i tutaj rosyjska ofensywa jest daleka od sprawnego, błyskotliwego manewru i ani chybi, też skończy się kulminacją przed osiągnięciem sukcesu.
Czytaj także: