427. dzień wojny. Ukraińska ofensywa ruszy lada moment, a czy rosyjska już się skończyła?
Jednocześnie Google Maps wyłączyło wszystkie serwisy, na których śledzono sytuację w Ukrainie, a było ich sporo. To nie może być przypadek. W końcu jest ofensywa, która musi się udać, bo od tego zależy bardzo wiele. Dlatego trzymamy kciuki i monitorujemy sytuację, komentując wydarzenia tak, by nie napisać niczego, co mogłoby się Rosjanom przydać.
Czy Rosyjska ofensywa nadal trwa?
Rosjanie ostatniej doby kontynuowali ataki wzdłuż linii Swiatowe–Kreminna, zostały one jednak odparte. Z nieznanych bliżej przyczyn rosyjskie wojska bez jakichkolwiek zdolności ofensywnych wysyłają żołnierzy do szturmów na ukraińskie linie, co nie przynosi im żadnego rozstrzygnięcia. Ich zimowo-wiosenna ofensywa, po której Rosjanie spodziewali się wiele, skończyła się totalną klęską, nie udało się zająć żadnych poważniejszych terenów, a jedynym wymiernym sukcesem było zdobycie Sołedaru, malutkiej górniczej mieściny, która praktycznie przestała istnieć, bo przy okazji zrównano ją z ziemią. Nawet Bachmut wciąż pozostaje niezdobyty mimo ponawianych ataków weteranów z Grupy Wagnera. Pod jej skrzydła włączono też najemników z innych rosyjskich prywatnych firm militarnych, które w Rosji są formalnie nielegalne. Jednakże rosyjskie prawo istnieje niejako obok rzeczywistości i jest wykorzystywane jedynie wtedy, kiedy chce tego władza. Dlatego Ministerstwo Obrony (trzeba przyznać, że nazwa jest dowcipna) podpisuje kontrakty z nielegalnymi przedsiębiorstwami i wszystko jest w porządku. Ale faktycznie – jedyne sukcesy wspomnianej ofensywy Rosjanie zawdzięczają właśnie CzWK „Wagner”, zatrudniającej byłą elitę rosyjskich wojsk i w której szkolenia nie są fikcją, bo walczy się w niej za prawdziwe pieniądze.