Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Negocjator z Mińska. Dlaczego Łukaszenka znów ratuje skórę Putinowi

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka Sputnik / Reuters / Forum
Łukaszenka będzie z pewnością swoją rolę wyolbrzymiał i tworzył swój mit zbawcy Moskwy. Pewnie pomoże mu to w rozgrywce z Putinem, który musi okazać wdzięczność drogiemu druhowi Aleksandrowi.

Tak oto Jewgienij Prigożyn obnażył Putina i jego Rosję do cna. Najpierw przejął kontrolę nad Rostowem nad Donem z całą komendanturą, dyrygującą operacją wojskową na wschodzie Ukrainy. Zajął miasto bez jednego wystrzału, Rosjanie najwyraźniej się poddali. Generałowie dali nogę? Potem ruszył na Moskwę, odgrażając się, że rozpędzi „skorumpowane towarzystwo w ministerstwie obrony”, domagając się spotkania z ministrem Siergiejem Szojgu i szefem Sztabu Generalnego.

Oświadczył także, że to nie Ukraińcy pospołu z NATO zamierzali napaść na Rosję, lecz to Rosjanie napadli na Ukrainę, wywołując niepotrzebną wojnę, w której ginie dziesięć razy więcej Rosjan, niż podaje rządowa telewizja, i cztery razy więcej, niż raportują Putinowi jego generałowie. Swój pochód Prigożyn nazwał „marszem sprawiedliwości”.

Czytaj też: Najemnicy Kremla sieją postrach na świecie

Łukaszenka w roli mediatora

Kiedy cały świat zastanawiał się, jaki będzie dalszy ciąg zdarzeń, czy to już wojna domowa i czy koniec Putina rychły, Prigożyn dotarł na przedmieścia Moskwy. Przez nikogo nieniepokojony, niezatrzymywany, a nawet przeciwnie, raczej witany. Mer Moskwy zarządził poniedziałek dniem wolnym i wzywał mieszkańców do pozostania w domach. Szef Grupy Wagnera pokazał światu, że Rosja to olbrzym na glinianych nogach.

Reklama