Na frontach na razie niewiele się zmieniło, ale zwykle na efekty takich wydarzeń trzeba nieco poczekać. Pod Bachmutem ukraińskie wojska atakowały jak zwykle dość ograniczonymi siłami. Natarcie wyprowadziły w pięciu miejscach: pod wsiami Orichowo-Wasyliwka 11 km na północny zachód stąd, pod Bohdaniwką 5 km na północny zachód, pod Jahidnem, które przylega do Bachmutu od północy, pod Kliszczijiwką 7 km na południowy zachód i pod Kurdiumiwką, osiedlem miejskim 13 km na południe. Według ukraińskiego ministerstwa obrony wszędzie osiągnięto jakiś postęp, nieznacznie odrzucając Rosjan na wschód.
Dalej na północ (pod Kreminną) i południe (pod Donieckiem) atakowały bez skutku obie strony, sytuacja nie uległa tu zmianie – jeśli nie liczyć zdobycia pojedynczej rosyjskiej pozycji pod wsią Krasnohoriwka na północ od Awdijiwki, która była w rękach separatystów od 2014 r. To nie pierwszy raz, latem Ukraińcy na krótko przesunęli się w Marjince o kilkaset metrów w głąb terenów utraconych w 2014, ale od tamtej pory Rosjanie odzyskali swoje pozycje.
Na najważniejszym kierunku kontratakowali Rosjanie – podobno zostali odparci. Ukraińskie wojska nie straciły zdobytych pozycji. Ale też ani w zachodniej części obwodu donieckiego, ani w obwodzie zaporoskim nie odnotowały postępów. Ewidentnie wydarzenia w Rosji nie miały na razie żadnego przełożenia na działania rosyjskich wojsk.
Ukraińcy kontynuują ataki na bazy zaopatrzenia na południu. Wczoraj znów doszło do wybuchów w Berdiańsku. Teraz te działania mają sens o tyle, że niewykluczone, iż nastąpi pewne zachwianie dostaw – o czym dalej.
Czytaj też: Jewgienij Prigożyn, kucharz z kartoteką