„Polityka” prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

586. dzień wojny. Zaskakujący renesans fortyfikacji. Wschodnia Polska powinna to rozważyć

Ćwiczenia ukraińskich wojsk. Obwód zaporoski, sierpień 2023 r. Ćwiczenia ukraińskich wojsk. Obwód zaporoski, sierpień 2023 r. Andre Alves / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM / Forum
Jeszcze trzy lata temu wszelkie rozważania o fortyfikacjach w pobliżu granicy trąciłyby ciężką myszką. Jak to: linia Maginota? A rzeczywistość zaskakuje. Rozbudowane umocnienia niestety na wiele tygodni zatrzymały ukraińskie natarcie.
.Polityka .

Linia Maginota miała potężne fortyfikacje. Nie były to ostatnie betonowo-podziemne forty w historii, ale chyba najbardziej znane, bo okazały się kompletnie bezużyteczne. System tworzyły mniejsze i większe forty wykonane z potężnego, grubego na kilka ładnych metrów żelazobetonu, na nich umieszczono obrotowe pancerne kopuły z działami i kopułki z karabinami maszynowymi. W specjalnych stanowiskach w ścianach znajdowały się wykusze z karabinami maszynowymi i działkami przeciwpancernymi. A pod tym wszystkim całe podziemne miasto, miejsca do spania, stołówki, stanowiska dowodzenia, magazyny z amunicją i żywnością, nawet szpitale polowe. Do tego korytarze z elektryczną kolejką ułatwiającą komunikację i dowóz zapasów, jak w kopalniach. Na zewnątrz ustawiano pola minowe i zasieki, z kolei między fortami – okopy dla piechoty i stanowiska artylerii, razem tworzące linię nie do przebicia. Jeśli będziecie we Francji, wybierzcie się do Musée Pierre-Jost, jednego z kilku muzeów na zachowanych fragmentach linii Maginota między Metzem a Strasbourgiem.

Nie wiadomo, jak potoczyłaby się wojna, gdyby Niemcy musieli te fortyfikacje przełamywać. Ale nie musieli, bo nie było ich na granicy z neutralną Belgią i Luksemburgiem. Dlatego na okoliczne równiny Francuzi i Brytyjczycy pchnęli trzon swoich sił zbrojnych. Tu znajdowała się większość jednostek pancernych, w tym słynna 4. Dywizja Kirasjerów dowodzona przez niejakiego płk. Charles’a de Gaulle’a (mało kto wie, że w czasie I wojny światowej był oficerem 5. Pułku Strzelców Polskich, podwładnym gen. dyw. Józefa Hallera).

Tu także obrona wydawała się nie do przebicia, ale z jednym wyjątkiem.

Reklama