Świat

Europa debatuje o aferze wizowej. „Polski rząd największym przemytnikiem”

Europa chce od ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua informacji m.in. o liczbie, rodzajach wiz i placówkach konsularnych, których dotyczą podejrzenia. Europa chce od ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua informacji m.in. o liczbie, rodzajach wiz i placówkach konsularnych, których dotyczą podejrzenia. Andrea Renault / Unia Europejska
Jak możemy wiarygodnie walczyć z przemytnikami ludzi, skoro polski rząd okazuje się największym przemytnikiem ze wszystkich? – pytał dziś w Parlamencie Europejskim Holender Jeroen Lenaers w imieniu Europejskiej Partii Ludowej. Patryk Jaki z Suwerennej Polski odpowiadał, że UE powinna zajmować się błędami własnej polityki migracyjnej.

„Strefa Schengen opiera się przede wszystkim na zaufaniu między uczestniczącymi w niej państwami. Jeśli obywatele państw trzecich uzyskali prawo do swobodnego przemieszczania się w jej ramach bez dotrzymania odpowiednich warunków i procedur, byłoby to równoznaczne z naruszeniem prawa UE, a w szczególności prawa wizowego” – mówił wiceszef Komisji Europejskiej Margaritis Schinas podczas wtorkowej debaty zatytułowanej „Korupcyjna sprzedaż wiz Schengen na dużą skalę”, a dotyczącej de facto afery wizowej w rządzie PiS.

Czytaj też: Czy PiS zapłaci za wizy? Wystraszył się nie na żarty

Afera wizowa. Europa chce wyjaśnień od MSZ

Schinas, odpowiedzialny m.in. za migrację, przypomniał, że Bruksela już 9 września skierowała do polskiego MSZ pismo z listą szczegółowych pytań w sprawie wiz, ale odpowiedź okazała się bardzo niepełna. Komisja ponownie poprosiła o wyjaśnienia (powinny nadejść dziś do północy). Europa chce od ministra Zbigniewa Raua informacji m.in. o liczbie, rodzajach wiz i placówek konsularnych, których dotyczą podejrzenia. A także o miejscach pobytu posiadaczy wiz i działaniach podejmowanych przez polskie władze w związku z możliwymi oszustwami i zachowaniami korupcyjnymi.

Europosłowie Zjednoczonej Prawicy przekonywali, że zarzuty w dotyczą zaledwie 268 wiz, a sprawa jest wyjaśniana przez polski wymiar sprawiedliwości. Patryk Jaki (Suwerenna Polska) przekonywał, że instytucje UE powinny się zajmować nie Polską, lecz błędami unijnej polityki migracyjnej. Inni mówili oczywiście o Niemcach (że setki milionów nielegalnych migrantów do nich napływają) i o „totalnej opozycji” (że Parlament Europejski daje się zaciągnąć do agitacji przedwyborczej).

Czytaj też: Afera wizowa. Media piszą o tzw. małym świadku koronnym

Afera wizowa. „Polski rząd największym przemytnikiem”

Ale to były głosy mniejszości. Przedstawiciele głównych frakcji domagali się od KE stanowczych działań. Daniel Freund, niemiecki zielony, pytał, jak UE może wierzyć w uczciwe zbadanie skandalu w Polsce, skoro od kilku lat władze PiS rozmontowują system praworządności. „Czyż nie jest jasne, że polski rząd spektakularnie nie wywiązał się z odpowiedzialności wobec strefy Schengen? Jak możemy wiarygodnie zintensyfikować walkę z przemytnikami ludzi, skoro polski rząd okazuje się największym przemytnikiem ze wszystkich?” – pytał Holender Jeroen Lenaers w imieniu Europejskiej Partii Ludowej.

Rychłe wybory w Polsce wiele razy wracały podczas dzisiejszej debaty w Strasburgu. W tym kontekście Robert Biedroń, przemawiając w imieniu centrolewicy, zapowiadał szybkie zwalczenie „mafii wizowej”. Róża Thun (rzeczywista inicjatorka debaty) z ramienia frakcji Odnowić Europę zapowiadała zmianę władzy, która „handluje wizami na straganach” poza Europą.

„Ani węgierscy, ani polscy wyborcy nie chcą, aby o losie ich kraju decydowano w Strasburgu czy Brukseli. Wybory 15 października będą dobrą okazją, by Polacy dali swoją odpowiedź” – mówiła Kinga Gal (Fidesz). Istotnie, w europarlamencie – na mocy niepisanej umowy – zwykle na kilka tygodni przed wyborami w danym państwie UE unika się debat na jego temat. Ale tym razem większość europarlamentarna uzasadniła debatę troską o strefę Schengen.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną