614. dzień wojny. Rozpasani, uzbrojeni, nieposłuszni. Jak to możliwe, że Rosjanie nadal walczą
Wczoraj wieczorem w Dagestanie doszło do groźnych wydarzeń. Spora grupa mieszkańców Machaczkały, podobno kilkaset osób, wtargnęła do Międzynarodowego Portu Lotniczego Ujtasz w oczekiwaniu na przylot samolotu linii Red Wings. Część wdarła się do terminala, inni przedostali się na płytę lotniska i otoczyli samolot, grożąc pogromem ludziom narodowości lub wyznania żydowskiego na pokładzie. Służby porządkowe zdołały usunąć rozwścieczony tłum, ale ok. 20 osób zostało rannych, w tym dwie ciężko: policjant i demonstrant. Około 60 ludzi aresztowano (pod jakim zarzutem, jeszcze nie wiadomo). Niektórzy protestujący mieli palestyńskie flagi.
Piszemy o tym, bo skłania nas to do pewnej refleksji. Po pierwsze, kto w Rosji rozbudził te antysemickie nastroje? Owszem, w muzułmańskich republikach i obwodach takich jak Dagestan, Inguszetia, a szczególnie Czeczenia, antysemityzm jest, jeśli tak to można ująć, naturalny. Ale wydaje się, że ostatnio media go jeszcze podsyciły. Kiedy się głębiej zastanowić, kto zyskał i stracił na walkach, które toczą się w Izraelu od 7 października, można dojść do ciekawych wniosków.
Wygląda to tak: właściwie nie wiadomo, co przywódcy Hamasu chcieli osiągnąć. Osiągnęli zaś to, że zostaną teraz mocno przetrzebieni, doprowadzili też do wielkiej tragedii własnego narodu, zginęło ok. 8 tys. Palestyńczyków, a wszyscy mieszkańcy Strefy Gazy znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.