624. dzień wojny. Czy pod Chersoniem rozwinie się natarcie przez Dniepr? I czy może dać przełom?
Dotychczasowa ukraińska ofensywa pod Bachmutem i w rejonie na południe od Orichiwa w obwodzie zaporoskim nie skończyła się i ukraińskie wojska nadal usiłują przełamać rosyjskie umocnienia. Ma to szczególnie duże znaczenie pod Orichiwem, gdzie Ukraińcy mają nadzieję dotrzeć choćby do Tokmaku. Już samo to stworzyłoby rosyjskiej logistyce sporą komplikację. Powolne tempo natarcia powoduje jednak, że Rosjanie mają czas na budowę fortyfikacji i obsadzenie wojskami kolejnych pozycji obronnych.
Jak odzyskać zajęte tereny?
To, że wojska ukraińskie będą próbowały się przebić do Morza Azowskiego, było wiadomo już od jesieni 2022 r. Nietrudno się było zresztą zorientować, no bo gdzie rozpocząć odzyskiwanie zajętych przez Rosjan terenów? Nacierać dalej w obwodzie ługańskim? Ale tam nic nie ma, poza małym miasteczkiem Swiatowe i niewiele większym Starobielskiem, o którym w Polsce słychać było wyłącznie w związku ze zbrodnią katyńską. Odzyskanie tamtych terenów wydłużyłoby tylko linię kontaktu bojowego z wojskami rosyjskimi bez większych wyraźnych korzyści. Dalej mamy Donbas, Łysyczańsk, Siewierodonieck, Gorłówkę, Ługańsk, Donieck i wiele mniejszych miasteczek. To wielkie tereny przypominające nasz Śląsk. Wszędzie miejscowości, kopalnie, huty, zakłady i fabryki, bocznice kolejowe, magazyny. Teren fatalny do prowadzenia ofensywnych działań bojowych. W tym terenie można by się wbić do granicy z Rosją, stopniowo poszerzając wyłom, ale co by z tego przyszło? Łysyczańsk, Siewierodonieck, Kreminna, Rubiżne, Bachmut, Sołedar czy Popasna to miasta i mniejsze osiedla miejskie, które niemal całkowicie leżą w gruzach.