Minister wojny z korupcją
„To jest jasny sygnał dla Rosji”. Kim jest Rustem Umierow, nowy ukraiński minister obrony
Niedawno przekroczył czterdziestkę. Jest ekonomistą, biznesmenem. Doświadczenie w państwowej administracji ma niewielkie. Nie należy nawet do partii władzy ani bliskiego otoczenia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Co więc robi na tak eksponowanym stanowisku? I to w czasie wojny?
Minister obrony nie ma bezpośredniego wpływu na to, co się dzieje na froncie. To domena generałów. Jego odpowiedzialność to zaopatrzenie wojny, organizacja jej zaplecza i – co w przypadku Ukrainy bardzo ważne – negocjacje z sojusznikami w sprawie dostaw broni. Potrzebny jest nie wojownik, ale raczej ktoś z umiejętnościami menedżera, kwatermistrza i dyplomaty. Jeśli spojrzeć od tej strony, wybór Rustema Umierowa zaczyna być zrozumiały.
Mimo dość młodego wieku od ponad 20 lat jest w biznesie. Zaczynał od pracy w dużej sieci komórkowej Lifecell (turecki operator), gdzie awansował na kierownicze stanowiska. Potem był dyrektorem w dwóch międzynarodowych funduszach inwestycyjnych. W 2013 r. założył firmę inwestycyjną Astem, która działa głównie w Ukrainie, Turcji i USA. – Gdy wszedł do polityki, przekazał wszystkie aktywa bratu – podkreśla Jarosław Jurczyszyn, deputowany do Rady Najwyższej i były szef ukraińskiego oddziału Transparency International.
Umierow jest żonaty, ma dzieci, rodzina mieszka na Florydzie. Oprócz tego niewiele wiadomo. – Pilnie strzeże swojej prywatności – mówi jeden z jego znajomych. – Jest religijnym muzułmaninem, codziennie odmawia modlitwy. Jednocześnie potrafi wpaść na przyjęcie z butelką wina, choć sam alkoholu nie pije.
Człowiek z opozycji
Jurczyszyn poznał Umierowa w czasie kampanii wyborczej w 2019 r. Obaj startowali z list nowo powstałej, liberalnej i proeuropejskiej partii Głos.