Kolejni zakładnicy Hamasu wracają do domu. Ale nie wszystko idzie zgodnie z planem
Izrael jest pod presją. Uwolnienia wszystkich zakładników domagają się nie tylko rodziny, ale i obywatele – w sobotę na ulice Tel Awiwu wyszło ok. 100 tys. ludzi, podobnie duże były niedawne głośne demonstracje przeciwko reformom sądowym. Na przedłużenie rozejmu naciskały też kraje arabskie i NATO, a w poniedziałek ogłoszono, że będzie obowiązywał jeszcze dwa dni.
Prócz zaprzestania walk i wymiany zakładników porozumienie przewiduje dostarczenie do Gazy 200 ciężarówek z pomocą humanitarną i czterech cystern z paliwem dziennie. Przedłużenie rozejmu jest na rękę obu stronom, bo odnoszą przy okazji korzyści wizerunkowe – premier Beniamin Netanjahu może się chwalić, że zdołał sprowadzić rodaków do domu, natomiast Hamas, uwalniając kobiety i dzieci, stroi się w „humanitarne” piórka i pokazuje Palestyńczykom, że tylko on, a nie Autonomia Palestyńska, potrafi zmusić Izrael do ustępstw. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem.
Czytaj też: Rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Świat krytykuje Izrael
Czy Hamas wie, gdzie są zakładnicy?
W poniedziałek pod znakiem zapytania stanęło uwolnienie ostatniej, 11-osobowej grupy Izraelczyków w zamian za 33 Palestyńczyków, bo obie strony zgłosiły zastrzeżenia do listy nazwisk. Izrael zaniepokoiło kolejne złamanie umowy przez Hamas (miał nie rozdzielać matek od dzieci). W sobotę uwolniono m.in. 12-letnią Hilę Rotem, podczas gdy jej mama Raya została w Gazie.