„On to robi z próżności” – stwierdziła bezceremonialnie Agnes Vadai, członkini Koalicji Demokratycznej, największego ugrupowania opozycyjnego w węgierskim parlamencie. W rozmowie z agencją AFP powiedziała, że premierowi chodzi wyłącznie o rozgłos i sztuczne podkreślanie jego znaczenia na arenie międzynarodowej.
Węgry są ostatnim krajem, który nie ratyfikował jeszcze szwedzkiej kandydatury. Wcześniej obiekcje zgłaszała Turcja, ale przynajmniej jasno formułowała żądania. Osią sporu było poparcie Sztokholmu dla kurdyjskich uchodźców, a wielu z nich ma związki z organizacjami uznawanymi przez Ankarę za terrorystyczne. Turcja wywierała przy okazji presję na Amerykanów, od których kupi myśliwce F-16. Warta 23 mld dol. umowa została dopięta niedługo po tym, jak turecki parlament zaakceptował wejście Szwecji do NATO.
O co chodzi węgierskim populistom
W przypadku Węgier sprzeciw jest znacznie bardziej zagadkowy, więc trudniej ten problem rozwiązać. Viktor Orbán nie sformalizował żadnych oczekiwań wobec Szwecji, a powody obstrukcji, które podawali publicznie politycy jego partii, trudno traktować poważnie. Pojawiały się głosy, że w szwedzkim nagraniu, używanym jako materiał edukacyjny, Węgry zostały opisane jako kraj, w którym „dokonuje się erozja demokracji”. Kilkakrotnie wywlekano też wypowiedzi szwedzkich liberalnych i lewicowych eurodeputowanych, którzy krytykowali Orbána za dyskryminację mniejszości seksualnych i migrantów.