Efektownym tour de force dyplomacji – gabinetowej i publicznej – była zakończona w poniedziałek wizyta ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w USA. Spotkał się w Waszyngtonie z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem, wygłosił parę przemówień i udzielił kilku wywiadów. Ich głównym tematem była wojna w Ukrainie i losy amerykańskiej pomocy dla Kijowa, zablokowanej w Kongresie przez Republikanów na życzenie Donalda Trumpa.
Sikorski robi furorę na forum ONZ
Furorę w światowych mediach zrobiło wystąpienie ministra w sobotę na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sikorski błyskotliwie ripostował na przemówienie ambasadora Rosji Wasilija Niebenzji, który powtórzył kłamstwa Kremla na temat Ukrainy, motywów napaści na ten kraj i oszczerstwa, że panuje tam skorumpowany reżim „nazistowski”. „No cóż, prezydent (Ukrainy) jest Żydem, minister obrony muzułmaninem i nie ma tam więźniów politycznych”, powiedział. Przypomniał też zmarłego niedawno Aleksieja Nawalnego, który – dodał sarkastycznie – „udokumentował, jak uczciwy i pełen moralnej czystości jest jego kraj”.
Szef polskiej dyplomacji polemizował też z pokutującym wciąż na świecie stereotypem rzekomej polskiej „rusofobii”. „Fobia oznacza strach irracjonalny, a tymczasem były prezydent Rosji [Dmitrij Miedwiediew] i propagandziści Putina niemal codziennie grożą nam nuklearnym unicestwieniem” – oświadczył. A przypominając porażkę bolszewickiej Rosji w wojnie z Polską w 1920 r.