742. dzień wojny. Co jeszcze możemy zrobić dla Ukrainy? Nie dać się wciągnąć w chytre gry Rosji
W elektrociepłowni w rosyjskim miasteczku Szagonar w Republice Tuwy, niedaleko granicy z Mongolią, nastąpił silny wybuch. Aż 18 z 21 pracowników odwieziono do szpitala. Nie podejrzewamy ukraińskiego sabotażu, to zapewne typowe rosyjskie niedbalstwo, w końcu są tam kotły parowe pod wysokim ciśnieniem (tzn. były), więc ma co łupnąć. Temperatura w mieście wynosi nocą poniżej –20 st., za dnia niewiele więcej, bez ogrzewania będzie słabo.
Z pewnością za to Ukraińcy odpowiadają za wybuchy i pożar w Michajłowskim Zakładzie Górniczo-Przetwórczym w Zielenogorsku pod Kurskiem, gdzie produkuje się surowce niezbędne przy przetopie rudy żelaza. Nad ranem trafiło w niego kilka dronów.
Niepokoi rosyjskie lotnictwo
Rosjanie zintensyfikowali działania w powietrzu – znów wykonują blisko setkę lotów bojowych dziennie w rejonie Doniecka. Maszyny zrzucają bomby kierowane Glonass (odpowiednik GPS) minimum 40 km od linii frontu, by uchronić się przed ogniem przeciwlotniczym. Nie jest to klasyczne, bezpośrednie wsparcie lotnicze. Obraz z bezpilotowych aparatów dociera łączem na stanowisko dowodzenia w Ił-22, a tutaj zapada wstępna decyzja co do wyboru celu i „zdejmowane” są jego współrzędne. Zapewne jest na pokładzie dyżurny oficer operacyjny z uprawnieniami do stawiania zadań jednostkom lotniczym.
Typowe bezpośrednie wsparcie lotnicze działa na wezwanie z pola walki.