Hunter Biden winny. To osobisty dramat prezydenta, żer dla trumpistów. Zmieni bieg kampanii?
Syn prezydenta Joe Bidena Hunter został uznany winnym nielegalnego posiadania broni i złożenia fałszywego oświadczenia przed jej zakupem. Proces toczył się przed sądem federalnym w Wilmington w stanie Delaware, trwał mniej więcej tydzień, a ława przysięgłych wydała we wtorek swój werdykt po zaledwie trzygodzinnych obradach. Po raz pierwszy w historii USA syn prezydenta stanął przed sądem pod kryminalnymi zarzutami. Oskarżony był o to, że składając wniosek o pozwolenie na broń, w stosownym formularzu skłamał, nie przyznając się do tego, że jest nałogowym narkomanem. Kupując rewolwer, stał się zatem nielegalnym posiadaczem broni. Hunter bronił się, twierdząc, że kiedy dokonywał zakupu, myślał, że uwolnił się już z nałogu, ale sąd przysięgłych nie dał temu wiary. W sądzie obciążyły go m.in. jego była żona i była partnerka; obie zeznały, że Hunter regularnie zażywał crack (odmiana kokainy) i nie były w stanie go od tego odwieść.
Synowi prezydenta grozi teoretycznie 25 lat więzienia, ale jako uznany winnym po raz pierwszy otrzyma z pewnością znacznie niższą karę. W sądach amerykańskich karę ogłasza się osobno, zwykle po mniej więcej czterech miesiącach od orzeczenia sądu przysięgłych, co oznacza, że zostanie ona wydana w październiku – a więc przed listopadowymi wyborami, w których Joe Biden ubiega się o reelekcję. Werdykt „winny” podlega apelacji i niewykluczone, że zostanie unieważniony.
Tym się różni Biden od Trumpa
Prezydent początkowo bronił Huntera, twierdząc, że jest niewinny, ale gdy rozpoczynała się rozprawa w Wilmington, na pytanie zadane w wywiadzie telewizyjnym, czy w razie skazania ułaskawi syna, odpowiedział: nie.