Joe Biden zapiera się i nadal kandyduje. Jego rezygnacja z wyborów to jednak kwestia czasu
Wywiad udzielony czołowemu prezenterowi telewizji ABC News George’owi Stephanopoulosowi miał według Białego Domu pokazać, że chociaż 10 dni temu Biden fatalnie wypadł w debacie telewizyjnej z Donaldem Trumpem, było to tylko jednorazowe potknięcie. W rozmowie, która nie była nadawana na żywo, prezydent nie popełnił żadnej rażącej gafy i zaprezentował się lepiej niż podczas konfrontacji z Trumpem. W zgodnej opinii obserwatorów nie rozproszył jednak obaw o to, czy jego sprawność fizyczna i umysłowa pozwoli mu wygrać wybory.
„Miałem zły dzień”
Tak jak w debacie z Trumpem, w wywiadzie dla ABC News Biden mówił momentami w sposób niezrozumiały nawet dla Amerykanów, mamrocząc, chwilami zdawał się gubić wątek. Zapytany, czy obejrzał nagranie z debaty, odpowiedział: „Myślę, że nie... Nie”, a na pytanie, czy podda się testowi na zdolności kognitywne, odparł: „Codziennie zdaję taki test” – w domyśle: sprawując urząd prezydencki. Udzielił więc odpowiedzi negatywnej. Indagowany, dlaczego tak katastrofalnie wypadł w debacie 27 czerwca, wyjaśniał to rozmaitymi przyczynami, jak silne przeziębienie czy zmęczenie po niedawnych podróżach. Naciskany, powtórzył to, co mówi od kilku dni i co powtarzają jego rzecznicy w Białym Domu: „Miałem zły dzień”.
Żadne z tych wyjaśnień nie wytrzymuje krytyki. Debata Bidena z Trumpem odbyła się ponad tydzień po powrocie prezydenta z podróży zagranicznej, przygotowywał się do niej cztery dni razem z doradcami w Camp David.